Widząc jego uśmiech, szczęście serce mi się krajało, że za pewnie przeze mnie może to zaraz zniknąć.
- Skarbie coś się stało ?? - zapytał. Chciał mnie pocałować na przywitanie, ale odsunęłam się.
- O co chodzi?? - zdziwił się, lecz też zasmucił.
-Przykro mi, ale.....ja....ja....my...musimy ze sobą zerwać.. - wyjąkałam z wielką trudnością.
Jego smutek powiększył się. Źrenice szeroko rozszerzyły.
Jego smutek powiększył się. Źrenice szeroko rozszerzyły.
- Ale jak to? - złapał mnie za ramiona i zaczął nimi potrząsać - Nie możesz mnie zostawić!! - jego uścisk wzmocnił się sprawiając mi ból.
- Zayn to boli. -mruknęłam, jednak moje słowa nie docierały do niego.
- Ale Julia!! Ja Cię kocham!! Nie możesz ze mną zerwać!! - krzyknął jeszcze bardziej ściskając moje już obolałe ramiona.
- Proszę puść mnie.- szepnęłam. Spojrzała na mnie, a potem na swoje ręce i szybko puścił.
- Przepraszam, nie chciałem. Wybacz. - rzekł i palcem starł spływające po policzkach łzy. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Spuściłam głowę w dół.
-Dlaczego?? Czemu chcesz to skończyć? - zapytał. Tym razem jego barwa głosu była łagodna i miła dla ucha. Nie odezwałam się.
- Spójrz mi w oczu i powiedz z jakiego powodu to robisz. Chyba na tyle zasługuję? - przemówił i delikatnie ujął mój podbródek w rękę, by następnie podnieść go na wysokość swoich spojówek.
- Ja..
- Wyduś to z siebie. -patrząc w jego tęczówki, przepełnione bólem, jak zarazem miłością, złamałam się. Wszystko mu opowiedziałam. Kiedy mnie wysłuchał, przyciągnął do siebie i mocno przytulił. Wtuliłam się w jego tors. W jego ramionach czułam się bezpieczna. Tylko co teraz? Miałam być silna. Nic mu nie mówić. Tylko zerwać i odejść. W ten sposób byłby bezpieczny, a teraz? Zachowałam się bardzo samolubnie.
-Wszystko będzie dobrze, zadbam o to - zapewniał czekoladowooki.
- Jak? Nie chcę, żeby coś Ci się stało z mojego powodu. -oświadczyłam, całując jego wargi.
- Nie bój się, nic takiego się nie wydarzy.
- Masz jakiś pomysł? - Byłam ciekawa, co zrobi.
- Jeszcze nic nie wymyśliłem, ale coś wykombinuję. Teraz na pocieszenie, może wypad do kina, a potem lody? Co ty na to - zaproponował z szerokim uśmiechem.
- Z miłą chęcią. - zgodziłam się. Malik objął mnie ramieniem. Ruszyliśmy w stronę najbliższego kina...
Film i lody okazały się najlepszym pocieszeniem i zapomnieniem od tych nieprzyjaznych chwil. Jednakże po nich od razu uderzyła mnie szara rzeczywistość. Co dalej się stanie? Nadzieję teraz muszę pokładać w moim chłopaku, który myśli nad sposobem załagodzenia tego. Mulat odprowadził mnie pod same drzwi domu. Upewniając się, że jestem w środku, rozejrzał się po okolicy. Stwierdzając, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa sam udał się do swojego domu. Z przyzwyczajenia włączyłam komputer od razu logując się na twittera. Na szczęście nie pojawiły się dzisiaj, żadne złe komentarze. Ufff....przynajmniej dziś, będę spokojnie spać. Wyłączyłam sprzęt i poszłam do kuchni. Po wejściu do niej, zauważyłam powieszoną karteczkę na lodówce.
"Droga córeczko,
My z tatą jesteśmy w delegacji. Wrócimy za około 2 i pół tygodnia. Pieniądze zostawiliśmy wam na stole. Na razie David jest w domu, ale potem w razie czego Stella będzie wpadać i sprawdzać czy wszystko jest w porządku. Jesteś na tyle dorosła i rozsądna,że możesz pozostać sama w domu. Ufamy ci. Nie rób żadnych głupstw!!!Kochamy was.
Mama i Tata"
Akurat teraz musieli wyjechać? Cóż mówi się trudno. Jakoś to przeżyję. Na szczęście do końca roku szkolnego pozostało półtorej miesiąca. Nie dużo do nauki, a potem dwa miesiące wytchnienia!!! Wracając do teraźniejszości. Otworzyłam lodówkę, wyjęłam potrzebne składniki na kanapki i zaczęłam je przygotowywać. W między czasie gotowała mi się woda na herbatę, którą wcześniej włączyłam. Kiedy wlałam wrzątek do kubka, wszystko zabrałam do salonu, gdzie włączyłam telewizję Przerzucałam z kanału na kanał, ale nic konkretnego mnie nie zaciekawiło. Po kilku minutach pozostawiłam na jakiś filmie. Jakimś cudem zaciekawił mnie, aż do tego stopnia, że nie usłyszałam otwierających się drzwi. Zorientowałam się, że nie jestem sama, dopiero gdy usłyszałam czyjś głos.
- Julka? Jesteś w domu?! - wrzasnął. Odwróciłam się i zobaczyłam wchodzącego do salonu Davida.
- O tu jesteś - powiedział i przywitał się buziakiem w policzek.
- Hej, czemu tak wcześnie?? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Ja też się cieszę, że cię widzę - rzucił z sarkazmem i przysiadł się obok mnie na kanapie, łapiąc pilota w rękę i zmieniając kanał w telewizji.
- Mój kochany braciszku!!! - z udawaną radością mocno go przytuliłam i dodałam - Teraz lepiej?? - on w zamian odpowiedzi na moje słowa uszczypał mój policzek - Jaka słodka ta moja mała siostrzyczka - szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy.
- Zabawny jesteś. - odparłam i wystawiłam mu język.
- Taka jesteś? - zapytał i zaczął mnie gilgotać. Niestety moją słabością były łaskotki, więc od razu leżałam na kanapie i zwijałam się ze śmiechu.
- Proszę, przestań... - moje błagania przerwał dzwonek, obwieszczający przyjście kogoś.
- Dobrze, ale to ty pójdziesz otworzyć drzwi - oznajmił, puszczając mnie.
- Okej - zgodziłam się, ścierając łzy z kącików oczu,powstałe przez śmiech. Następnie wstałam, poprawiłam bluzkę i ruszyłam do wejścia. Złapałam za klamkę, a przed sobą ujrzałam mojego chłopaka.
-Zay, skarbie - rzuciłam się na niego, całując jego usta. Odwzajemnił buziaka i odsunął się ode mnie, przy tym witając.
- Hej kochanie,musimy pogadać - poinformował mnie z poważnym wyrazem twarzy.
- Jula, kto przyszedł?!? - zawołał brunet z salonu.
- Zayn - odkrzyknęłam.
- Pójdziemy do kuchni - oświadczyłam Mulatowi. Przechodząc obok salonu, chłopaki przywitali się, a my potem udaliśmy się do odpowiedniego pomieszczenia.
- Napijesz się czegoś? - zaproponowałam, szykując dwie szklanki.
- Soku, jeśli można - uśmiechnął się i cmoknął mój policzek. Wzięłam z szafki sok jabłkowy, odkręciłam i nalałam do szklanek. Następnie jedną z nich podałam, brunetowi.
- Wiesz.. dużo myślałem o ostatnich wydarzeniach i coś postanowiłem - zaczął.
- Co takiego? - zachęciłam go i powoli upiłam łyk napoju.
- Zamieszkaj ze mną....
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale ostatnio miałam zastój, w dodatku koniec roku, załatwianie sobie szkoły, wakacje. Tak jakoś wyszło. Postaram się dodawać rozdziały częściej, ale za to będą nieco lub bardziej krótsze. Liczę na komentarze od was, które naprawdę bardzo mnie motywują do szybszego publikowania. Dziękuję, tym którzy nadal są ze mną.
Pozdrowienia *Julia*