czwartek, 28 lutego 2013

Five - Niall



"Drogi Niall, 
Chciałam Cię bardzo szczerze przeprosić. Możesz mi wierzyć lub nie, ale NIE Zdradziłam Cię. Nigdy nie mogłabym Ci tego zrobić. On, mój były zgwałcił mnie. Kocham Ciebie i nikogo więcej. Poprawka, kocham jeszcze NASZE dziecko. Tak, zostaniesz ojcem. Jestem tego pewna w 100%. Byłam już w ciąży, za nim "to" się stało. Nadal będę Cię kochać, lecz nie chcę więcej sprawiać Ci kłopotów. Odeszłam tak, jak sobie tego życzyłeś. Nie będę Cię prosiła o żadne alimenty, o nie. Bądź szczęśliwy. Znajdź sobie kogoś, na kogo zasługujesz. Nasze dziecko wychowam sama, gdyż nie pokocham żądnego innego mężczyznę niż Ciebie, chyba, że byłby to nasz synek. Jeszcze nie znam płci, ale nazwę je James lub Rose, tak jak planowałeś. Przynajmniej ta mała cząstka Ciebie na zawsze pozostanie przy mnie. Nasze dziecko będzie wiedziało, jak wspaniałego ma tatę, którym jesteś TY. 
KOCHAM CIĘ
Na zawsze Twoja [T.I]"

To nie możliwe. Nie wierzyłem własnym oczom. Byłem głupi. Jak mogłem jej nie uwierzyć. Przecież bardzo ją kocham. W dodatku będę ojcem. Od razu złapałem za telefon i próbowałem się do niej dodzwonić. Za każdym razem odzywała się poczta głosowa. Nie mogąc dłużej czekać, szybko ubrałem buty, złapałem  w rękę kurtkę i wybiegłem z domu. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w kierunku jej mieszkania. Nie było jej tam. Zacząłem ją szukać po wszystkich miejscach, które lubiła i kiedykolwiek przebywała. Szukałem ją przez dobre kilka godzin. Zrezygnowany powróciłem do domu. Każdego następnego dnia ponawiałem poszukiwania. Bez skutku. Odechciało mi się żyć. Razem z odejściem [T.I] straciłem sens swego istnienia. Zaniedbałem rodzinę, przyjaciół, siebie. Nie miałem ochoty uczęszczać w życiu zespołu. Załamałem się. Zamknąłem się w pokoju i nie wychodziłem z niego. Minęły dwa miesiące. Dzisiaj zostałem siłą wyciągnięty przez chłopaków z sypialni. Kazali mi się ogarnąć i wyjść na zewnątrz. Nie chętnie, ale zrobiłem to. Poszedłem do parku. Przechadzałem się patrząc na szczęśliwe pary, rodziny. Kiedy spojrzałem na siedzącą samotnie dziewczynę, doznałem szoku. Dojrzałem w niej [T.I]!!! Szybko do niej podbiegłem. 
- [T.I]!! To naprawdę Ty!?! - zapytałem i mocno ją przytuliłem. 
- Niall?? - usłyszałem jej niedowierzanie.
- Tak, to ja. Przepraszam Cię. Byłem idiotą. Powinienem od razu Ci uwierzyć. Wybacz mi. Kocham Cię. Wróć do mnie. - powiedziałem na jednym wydechu. Lekko się do niej odsunąłem,  przy tym sprawdzając jej reakcje. 
-Też Cię kocham. To ja powinnam Cię przeprosić. Oczywiście, że Ci wybaczam. Dziękuję Ci - powiedziała i pocałowała mnie. Pogłębiłem całusa, smakując jej malinowych warg. Potem razem wróciliśmy do mojego domu. Po kilku dniach ponownie wprowadziła się. Po wizycie u lekarza dowiedzieliśmy się, że nasze dzieci to bliźnięta, dwujajowe. Dziewczynkę nazwiemy Rose, a chłopca James. 3 miesiące później oświadczyłem się jej, a po kolejnym miesiącu wzięliśmy ślub. Po urodzeniu się bliźniąt, w pełni staliśmy się rodziną. Niczego więcej nie brakowało mi do szczęścia. Miałem wszystko co potrzebne, przy ich boku.
________________________________________________________________________
Oto kolejny imagin, nieco krótszy niż pozostałe. Mam nadzieję, że podobał się. Następnym wpisem będzie rozdział 13. Zapraszam do czytania.
*Julia*

wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 12

Byłam na Auli. Zewsząd panowała ciemność. Rozejrzałam się wokół, a kiedy mój wzrok padł na scenę rozbłysły światła. 
- Zayn ??  - wymamrotałam. Stał tam w całej swej okazałości. Wyglądała bardzo przystojnie i seksownie w swoim stroju. Spoglądałam w jego oczy. Uśmiechał się. Po chwili rozbrzmiała muzyka, a z jego ust wypłynęły słowa.
We stand here today, together as one
You brighten my days just like the sun
When everything around is like stormy weather,
We always survive cause were in this together

Whoever said that we could never hold on,
Don't know I found my star
(Baby you are my star)
And now I'm happy I stood up for so long
Baby this is where our story starts

I can't stop, can't stop this love
No matter what they say, I love you
I can't stop, can't stop, I love you, no matter what they say
I love you
They said this love was the impossible kind
But we were strong enough to fight for this life
I can't stop, can't stop this love
No matter what they say, I love you

Now I'm carried away because I've opened my arms
You're here to stay, deep in my heart
They said that we couldn't, but we did make it work
And nothing could stop us, not even two different worlds

Whoever said that we could never hold on,
Don't know I found my star
(Baby you are my star)
And now I'm happy I stood up for so long
Baby this is where our story starts

I can't stop, can't stop this love
No matter what they say, I love you
I can't stop, can't stop, I love you, no matter what they say
I love you
They said this love was the impossible kind
But we were strong enough to fight for this life
I can't stop, can't stop this love
No matter what they say, I love you

I can't stop, stop,
No I can't stop
I can't stop, stop,
No I can't stop
I can't stop, stop,
No I can't stop
I can't stop, stop,
No I can't stop

I can't stop, can't stop this love
No matter what they say, I love you
I can't stop, can't stop, I love you, no matter what they say
I love you
They said this love was the impossible kind
But we were strong enough to fight for this life
I can't stop, can't stop this love
No matter what they say, I love you

Kiedy śpiewał patrzył się w moje oczy. powoli do mnie podchodził, a gdy był wystarczająco blisko złapał mnie za dłoń i dalej śpiewał. Wsłuchiwałam się w piosenkę. Jej tekst przemawiał do mojego złamanego serca, łącząc go w całość. Po kilku minutach melodia  przestała grać, a on przemówił. 
- Julio, chciałem Cię szczerze przeprosić za wszystkie wyrządzone krzywdy. Za każdą twoją łez, smutek na twarzy z mojego powodu. Nigdy więcej nie chciałbym tego u Ciebie ujrzeć. Postaram , nie obiecuję  i na pewno sprawię, że zawsze będziesz uśmiechnięta. Jesteś dla mnie wszystkim. Tamta dziewczyna to jakaś pomyłka. Kiedy z nią byłem starałem się zapomnieć o Tobie, lecz nie potrafiłem. Cały czas przed oczami miałem i mam ciebie. Nie odzywałem się, gdyż bałem się, że traktujesz mnie jak przyjaciela, że nic nie znaczył dla Ciebie ten pocałunek. Popełniłem w tedy błąd. Jednak teraz przekonałem się, że jest inaczej. Chciałbym ci coś wyznać, czego nie dałaś mi  na koncercie. Kocham Cię. Jesteś najważniejszą istotą w moim życiu, sercu. Wybacz mi i zostań moją dziewczyną, proszę... - ani na moment nie przerwałam jego monologu. Uważnie słuchałam. Pieśń, jego słowa zszokowały mnie. Nie dowierzałam temu co się dzieję. On mnie rzeczywiście kocha?? Wychodzi na to, że tak. Gdyby tak nie było, to nie tłumaczyłby się przede mną, ani nie śpiewałby....Może zasługiwał na drugą szansę??... "Zgódź się", "Patrz , jak się chłopak stara!!" - takie właśnie komentarze niosły się po sali od znajdujących się tam osób, w tym moich znajomych.
- Pod jednym warunkiem..
- Oczywiście!!! Zgodzę się na wszystko - odpowiedział z wesołymi ognikami w oczach. 
- Nigdy mnie nie zostawiaj i więcej nie rań... - powiedziałam  i zadarłam głowę do góry, aby spojrzeć mu w oczy. 
- Obiecuję!! - niemal wrzasnął  i mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w niego. Rozbrzmiały oklaski. Kiedy chłopak lekko się ode mnie odsunął, pochylił się i z czułością wpił się w moje usta. nasze języki wirowały w namiętnym tańcu. Po dobrych kilku minutach , z uśmiechem oderwaliśmy się od siebie.
- Jestem bardzo szczęśliwy. Dziękuję wam chłopaki za pomoc w tym wszystkim. Dzięki wam zyskałem wspaniałą dziewczynę. - Zayn podziękował zespołowi, a na końcu  pocałował mnie w policzek. Razem zeszliśmy ze sceny. Mulat wplątał swoje palce w moje. Gdy podeszliśmy do przyjaciół zaczęli nam gratulować.
- A nie mówiłam ?! - powiedziała Sam i rzuciła się na mnie w celu przytulenia. 
- No tak, ale skąd?? - zapytałam Niby, jak mogła to przewidzieć??
- Bo..no..
- Zadzwoniła do mnie, a po wyjaśnieniu wszystkiego postanowiła mi pomóc. - przerwał jej brunet.
- Aha... Wielki dzięki, kochana - odparłam i tym razem to ja ją uścisnęłam. Nie byłam wcale zła, wręcz przeciwnie. Byłam jej bardzo wdzięczna. teraz miałam cudownego chłopaka, którego kocham nad życie. Jest szczęśliwa. 
- To jeszcze nie koniec niespodzianek. Zapraszam MOJĄ dziewczynę na spacer, a potem na kolację - oznajmił Malik, obejmując mnie w tali. 
- A co z lekcjami??
- Rozmawiałem z dyrektorem i puścił nas. Tak, jak i pozostałych uczniów - uśmiechnęłam się. Nada żyła się okazja, aby pobyć sam na sam z czekoladowookim. 
- Zatem chodźmy - Zayn ponownie złapał mą dłoń  i ruszyliśmy. Przed wyjściem pożegnaliśmy się ze znajomymi. Zabrałam jeszcze torbę i wsiedliśmy do auta chłopaka. Podjechaliśmy pod przepiękny park, w którym się poznaliśmy i zaczęliśmy spacerować. Chodziliśmy z kilka godzin. Następnie koło godz. 19:00 udaliśmy się do restauracji. Jedząc cały czas się śmialiśmy. Nie zabrakło też czułych gestów, w czasie spaceru, posiłku czy też drogi powrotnej. Nadszedł czas pożegnania. Nie chciałam się z nim jeszcze rozstawać, ale przekonywał mnie fakt, że ponownie się spotkamy w szkole. Na zakończenie dnia otrzymałam jeszcze od niego soczystego, żarliwego buziaka. Dość długo się całowaliśmy , ale w końcu musiał iść. Powoli puszczając mą dłoń, odchodził, aż w końcu moja skóra nie miała kontaktu z jego. Ostatni raz na mnie spojrzał i wsiadł do samochodu. Śledziłam każdy jego ruch, dopóki nie straciłam go z oczu. Odjechał. Szybko wkroczyłam do domu, a następnie do mojego pokoju.  Wykonałam wieczorną toaletę i wskoczyłam do łóżka. Przez tego chłopaka mój pogląd na dzień 14 lutego diametralnie się zmienił. Dzięki niemu pokochałam tę datę, gdyż poprawił moje życie na  lepsze. Jeden dzień, a tyle się wydarzyło. Walentynki zapoczątkowały najwspanialsze momenty w mojej egzystencji. Zanim jeszcze usnęłam, dostałam wiadomość: Już tęsknie...Dobranoc, skarbie. KOCHAM CIĘ <3<3". Odpisałam mu: Ja też Cię Kocham. Słodkich snów :* ". Z uśmiechem na ustach zasnęłam, śniąc o moim księciu....

________________________________________________________________________
No to rozdział jest, lecz z lekkim opóźnieniem, za które przepraszam. Ale ostatnio miałam    szlaban na komputer, więc nie mogłam nic wstawić. Dla leniuszków tłumaczenie piosenki:

Stoimy dziś tutaj, razem jak jeden
Rozświetlasz moje dni tak jak słońce
Kiedy wszystko wokół jest jak sztorm,
My zawsze przetrwamy, bo będziemy w tym razem

Ktokolwiek powiedział, że nie mogliśmy się nigdy rozstać
Nie wie, że znalazłem moją gwiazdę
(Kochanie, jesteś moją gwiazdą)
A teraz jestem szczęśliwy, stałem tak długo
Kochanie, to jest gdzie zaczyna się nasza historia

Nie mogę zatrzymać, zatrzymać tej miłość
Nie ma znaczenia co oni mówią, kocham Cię
Nie mogę zatrzymać, zatrzymać, kocham Cię, nie ma znaczenia co oni mówią
Kocham Cię
Oni mówili, że ta miłość była niemożliwa
Ale my byliśmy wystarczająco silni, aby walczyć o to życie
Nie mogę zatrzymać, zatrzymać tej miłość
Nie ma znaczenia co oni mówią, kocham Cię

Teraz mam nieść cię, w moich otwartych ramionach
Jesteś tutaj, głęboko w moim sercu
Oni mówili, że my nie powinniśmy, ale my sprawiliśmy, że to działa
I nic nie mogło nas powstrzymać, nawet dwa różne światy

Ktokolwiek powiedział, że nie mogliśmy się nigdy rozstać
Nie wie, że znalazłem moją gwiazdę
(Kochanie, jesteś moją gwiazdą)
A teraz jestem szczęśliwy, stałem tak długo
Kochanie, to jest gdzie zaczyna się nasza historia

Nie mogę zatrzymać, zatrzymać tej miłość
Nie ma znaczenia co oni mówią, kocham Cię
Nie mogę zatrzymać, zatrzymać, kocham Cię, nie ma znaczenia co oni mówią
Kocham Cię
Oni mówili, że ta miłość była niemożliwa
Ale my byliśmy wystarczająco silni, aby walczyć o to życie
Nie mogę zatrzymać, zatrzymać tej miłość
Nie ma znaczenia co oni mówią, kocham Cię

Nie mogę zatrzymać, zatrzymać,
Nie, nie mogę zatrzymać
Nie mogę zatrzymać, zatrzymać,
Nie, nie mogę zatrzymać
Nie mogę zatrzymać, zatrzymać,
Nie, nie mogę zatrzymać
Nie mogę zatrzymać, zatrzymać,
Nie, nie mogę zatrzymać

Nie mogę zatrzymać, zatrzymać tej miłość
Nie ma znaczenia co oni mówią, kocham Cię
Nie mogę zatrzymać, zatrzymać, kocham Cię, nie ma znaczenia co oni mówią
Kocham Cię
Oni mówili, że ta miłość była niemożliwa
Ale my byliśmy wystarczająco silni, aby walczyć o to życie
Nie mogę zatrzymać, zatrzymać tej miłość
Nie ma znaczenia co oni mówią, kocham Cię


Możliwe, że jeszcze dzisiaj pojawi si nowy imagin.  Komentujcie
Pozdrowienia
*Julia*

czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 11

Minął kolejny miesiąc. Spojrzałam na kalendarz, 11 luty. To już dwa miesiące. Nie miała z nim żadnego kontaktu. Tylko kilka razy rozmawiałam z pozostałymi chłopcami. To właśnie od nic wiedziałam, że wszystko w porządku z Zaynem. Za jakiś czas ponownie się spotkamy. Z jednej strony bardzo się cieszyłam. Znów ujrzę jego twarz, usłyszę ten kojący głos, ale z drugiej strony bałam się. Przecież, jak ja mu spojrzę w oczy, co dopiero coś powiem?? Nie wiedziałam. Byłam wewnętrznie rozdarta. Minęły kolejne dni. Czwartek, 14 luty. Najwspanialszy dzień dla zakochanych, ale nie dla mnie. Ze smętnym wyrazem twarzy poszłam do szkoły. Wszędzie panowała atmosfera przepełniona miłością. Zazdrościłam tym szczęśliwym parom. Najwidoczniej nie jest mi pisane zaznać szczęścia, tylko cierpienie. Nie wiedziałam, że miało to się już niedługo zmienić... Przekroczyłam próg klasy i usiadłam na swoim stałym miejscu. Było nim krzesło przy oknie, w ławce na końcu klasy. Rozpoczęła się lekcja  a po niej następna i kolejna. W taki oto sposób siedział już na 4 godzinie, którą była niezbyt ciekawa historia. Bez celu  dalej wpatrywałabym  się w okno, gdyby nie głos dyrektora w szkolny m radiowęźle. 
- Panna Swan proszona jest do gabinetu dyrektora. - zdziwiłam się. Niby co ja takiego zrobiłam, ze mam tam teraz iść?? Dłużej już się ni zastanawiając, ruszyłam we wskazane miejsce. Wychodząc czułam na sobie spojrzenia innych. Po kilku minutach doszłam do gabinetu dyrektora. Zapukałam i po otrzymaniu pozwolenia weszłam. Widok jaki zastałam zdziwił mnie.
- Lou?? Co ty tutaj robisz?? - chłopak siedział na krześle dyrektorskim, a prawą dłonią głaskał sztucznego gołębia. 
- Panno Swan, proszę się do dyrektora zwracać z szacunkiem, a w szczególności do starszych od siebie. -  rzekł z poważnym wyrazem twarzy. On i powaga?? Coś mi tu nie pasowało, niby co to za wygłupy?
-Och ta dzisiejsza młodzież. Z każdym następnym rokiem są coraz bardziej nieokrzesani i niekulturalni, prawda Kevin?? - westchnął zwracając się do ptaka.  
- Kevin? Kevin!! Nie zostawiaj mnie!! Odezwij się, Kevin !! - nagle z przerażeniem zaczął histeryzować na brak odpowiedzi ze strony gołębia. Potrząsał nim i próbował go "obudzić".

Dobra, to było dziwne. Akcja ze sztucznym ptakiem to normalka, ale jego pobyt tu? Nie. Postanowiłam po cichu się wycofać. Kiedy złapałam za klakę i odwróciłam się przodem do drzwi, ukazał się mi...
- Harry?? Co ty tu...
- Też Cię miło widzieć. - przerwał mi.  - A księżniczka gdzie się wybiera?? - zapytał, kiedy go prawie wyminęłam. Złapał mnie za ramię.
- Na lekcje. - odparłam
- Nie ma mowy
- Dla...- przerwałam kiedy zapanował ciemność. Styles założył mi coś na głowę. Nic nie widziałam. Sprawnym ruchem przerzucił mnie sobie przez ramię i ruszył. 
- Postaw mnie!!!! Natychmiast!! - Próbowałam jakoś protestować. Krzyczałam, wierzgałam nogami, biłam go pięściami po plecach. Nic nie pomagało. Tylko się zaśmiał, z moich poczynań. Szedł dalej. Przestałam cokolwiek robić. Byłam pozostawiona na jego łasce. Po kilku minutach postawił mnie na ziemi i szybko wepchnął do jakiegoś pomieszczenia. Będąc tam szybko zrzuciłam materiał z głowy, który okazał się być workiem. Rozejrzałam się. Pełno było tu wieszaków z przeróżnymi kreacjami. Pod ścianą stała toaletka, z dużym lustrem i ogromną ilością kosmetyków. Zza ubrań wyszła dziewczyna, bardzo ładna brunetka.
- Witaj, jestem Miley. Chłopcy poprosili mnie, abym Cię ubrała i umalowała. - oznajmiła z przyjaznym uśmiechem. 
- Cześć, Julia - rzekłam i wyciągnęłam rękę.
- Wiem, miło mi. A teraz do rzeczy. - stwierdziła, uścisnęła mą dłoń i od razu wzięła się do roboty. Kazała przebrać się mi w kilka wybranych przez siebie strojów, aż w końcu spodobałam się jej w którymś. Następnie powiedziała, aby usiadła na małym taborecie i zaczęła nakładać make-up. Po paru minutach skończyła.  Akurat w tym momencie ktoś zapukał do drzwi i wszedł. Był to loczek. Na mój widok lekko go zamurowało, ale zaraz się otrząsnął. 
- Zabieram Cię jeszcze w jedno miejsce, ostatnie. - zakomunikował. Podszedł do mnie. Delikatnie, aby ni zepsuć makijażu, zawiązał mi na oczy czarny materiał. Tym razem nie sprzeciwiałam się. Dała mu się poprowadzić. Szliśmy już przez jakiś czas. Denerwowała mnie ta cisza. Miał jakiś powód, dlaczego to wszystko robił, a ja nadal byłam ogromnie ciekawa po co to wszystko. Zabrali mnie z lekcji, wystroili, a teraz gdzieś mnie  prowadzi. "Dlaczego?" Wciąż zadawałam sobie to pytanie. Dopiero teraz dotarła do mnie pewna myśl. Jeżeli jest tu Louis, Harry to pewnie też i reszta. Cieszyłam się, że mogę  ponownie ich zobaczyć, ale ON. Nie dane mi było dalej się zastanawiać. , ponieważ zatrzymaliśmy się, a zielonooki oznajmił, " Już czas". "Czas, ale na co??" zapytałam. Nie odpowiedział mi. Nastała cisza. Zdezorientowana i zaintrygowana zsunęłam przepaskę. Szerzej otworzyłam oczy....
________________________________________________________________________
Upragniony rozdział jest. Przepraszam, ze z takim opóźnieniem  Udało mi się, ze akurat tak na walentynki, i taka sama data. Jeżeli się podobało to komentujcie. Następny rudział możliwe, że już jutro. 13 pojawi się dopiero za tydzień, dokładnie nie wiem kiedy, Jak zauważyliście nie piszę systematycznie tylko, kiedy mam wenę. 
Życzę wszystkiego najlepszego zakochanym parom a tym tak szczególnym dniu.
Pozdrowienia ;**
* Julia*

wtorek, 12 lutego 2013

Four - Harry cz. 2


Miałam już przełączyć, gdy nagle...wyskoczyło zdjęcie Harrego całującego się z jakąś brunetką. Szklanka wypadła mi z rąk, a do oczu napłynęły łzy. Reporterka mówiła o ich gorącym romansie,  który trwał ponad 2 miesiące. Teraz już wiedziałam, porzucił mnie dla Niej. Widząc ich szczęśliwych na kolejnych ukazanych zdjęciach moje serce bardziej pękało, przeszywało je miliony igieł. Nie mogąc na to patrzeć, wyłączyłam telewizor. Zaczęłam coraz bardziej szlochać. Wiedziałam, że Hazza jest gwiazdą, mógł mieć każdą i na pewno nie wybierze mnie. Jednak miałam cichą nadzieję na coś innego, lecz nadzieja to matka głupich. Widocznie taka byłam. Głupia, najgłupsza na świecie. Zaufałam mu, pokochałam go takim jaki był, a nie za to kim był. Sprawię, że nie będzie mnie znał, a ni pamiętał. Nigdy więcej mnie nie ujrzy, tak jak chciał. Na zawszę usunę się z jego życia. Już się nie dowie, że   zostanie ojcem. Naszą córkę, bądź syna będę wychowywała sama. Nasze dziecko, a raczej moje nie pozna swojego biologicznego ojca. Załamana zadzwoniłam do mojej przyjaciółki Belli. Około 3 miesiące temu zaprzyjaźniłyśmy się. Obie wiedziałyśmy o sobie dosłownie wszystko. Zamierzałam wyłącznie jej powiedzieć o ciąży. Po jej przyjściu opowiedziałam co mnie trapi, a ona  pocieszała mnie. Zaproponowała, że może ze mną zamieszkać lub ja u niej.W taki sposób zajęłaby się mną do porodu, a po nim pomogła opiekować dzieckiem. Postanowiłyśmy zostać u mnie, z powodu większego lokum. Dwa dni potem wszystko było gotowe i zakończyliśmy przeprowadzkę szatynki. Byłam Belli bardzo wdzięczna, kocham ją za to co dla mnie robi i, że w ogóle przy mnie jest. Czas mijała, a brzuch wraz z dzieckiem rósł. Byłam już w 6 miesiącu ciąży. Brzuszek był bardzo widoczny. Każdy na uczelni spoglądał na mnie dziwnie. No cóż, samotna 19-latka w ciąży.  Dracy, bo tak postanowiłam ją nazwać, rozwijała się bardzo dobrze. Za niedługo na świat przyjdzie moja córeczka. Bardzo się z tego cieszyłam. Nadal nie mogłam zapomnieć o Harry'm. Pomimo sprawionego bólu, dalej obserwowałam życie Style'sa. Miałam zapomnieć, ale nie daję radę. Cztery dni temu przeczytałam w gazecie, że zielonooki rozstał się z tą brązowowłosą piosenkarką. Trochę mnie to ucieszyło, bo nie jest już z Tą małpą, która mi Go zabrała. Jednak od razu uświadomiłam sobie, że jak nie ta, to inna. Nie wróci do mnie, tak sobie wmawiałam, ale zmienił to jeden dzień, jeden spacer. Tego właśnie dnia postanowiłam przejść się dla zdrowia, trochę przewietrzyć. Ubrałam się ciepło, gdyż była pora jesienna. Powiadamiając Belle, że niedługo wrócę zabrałam torebkę i wyszłam. Udałam się do mojego ulubionego Parku, znajdującego się blisko domu. Siadłam na ławeczce obok fontanny. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę w tył. Po dobrych kilku minutach ktoś usiadł obok mnie i dotknął mojego ramienia. 
- [T.I]?? To ty? - Momentalnie otworzyłam oczy. Zwróciłam głowę w tamtą stronę. doznałam szoku.
- Ha..Harry?? - wyjąkałam nie dowierzając.
- A jednak to ty!!! Stęskniłem się... - powiedział i lekko mnie przytulił. Wyrwałam mu się. 
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam wstając.
- Przepraszam, ja....jesteś w ciąży?!?! - początkowo skruszony przepraszał, ale gdy podniósł głowę i spojrzał na mój brzuch, od razu wstał.
- Kto jest ojcem??
- Nie twoja sprawa!!
- Kim jest jego ojciec?!?!! Mów!! - ponowił pytanie. Nie wytrzymałam.
- Idiota, który mnie rzucił dla jakiejś panienki!!! 6 miesięcy, temu!!! - wrzasnęłam. Nie odzywał się. W jego oczach malowało się niedowierzanie, szok. Powoli zaczęłam się uspokajać, przypominając sobie, że to szkodzi dziecku. Ponownie usiadłam na ławce. 
- Jesteś pewna?? To na pewno, ja?? 
- Tak w 100%. Po tobie, ani przed nie miałam nikogo. - wymamrotałam. Moje oczy zaszkliły się. Te przykre wspomnienia wróciły.
- Hej nie płacz. Przepraszam Cię. Dowiedziałem się o tym tak nagle, ale wierzę Ci. Bardzo za Tobą tęskniłem. - rzekł. Ukucnął przy mnie i kciukiem ścierał łzy.
- Tęskniłeś?!? Kiedy?!? W tedy gdy paradowałeś i całowałeś się z tą piosenkarką?1?! - wybuchłam. Od dawno ciążyło mi to na sercu.
- Ona NIC dla mnie nie znaczy. To Ty się liczysz, Ciebie Kocham. Menadżer kazał mi z nią chodzić. Miało to zwiększyć sprzedaż naszych płyt. Wybacz mi. Proszę...Naprawdę za Tobą tęskniłem. Bardzo Cię kocham...- Spojrzałam na niego. Widziałam, ze płakał. Nigdy tego nie robił, przynajmniej przy mnie.  Mówił szczerze.
- Naprawdę?? Ja też Cię Kocham - może za szybko mu wybaczyłam, jednak postanowiłam dać mu druga szanse. Kochałam go. Także z tego powodu, jak i mamy razem córkę. Na moje słowa podniósł opuszczoną głowę i mocno mnie przytulił. 
- Jest jeszcze jedno. Noszę to cały czas on zerwania kontaktu z Tobą. - Wstał i uklęknął na jedno kolano.
- Mimo, że nie znamy się z byt długo to wiem, że jesteś Tą jedyną. Akceptujesz mnie pomimo moich wszelkich wad. Przepraszam Cię, za wszystkie sprawiane Ci przykrości. Obiecuję, że już nigdy nie będę ich powodem. Chcę widzieć twą twarzy, gdy idę spać i kiedy się budzę.  Chcę Ci poświęcać każdą wolną chwilę, całe moje życie. Jesteś dla mnie najważniejsza. Cały mój świat to ty. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie? Zostaniesz przyszłą panią Styles?? -  patrzyłam na niego w osłupieniu. Byłam wzruszona. Zaczęłam płakać ze szczęścia.
- Oczywiście, że TAK!!- rzuciłam się na niego.
- Jestem taki szczęśliwy. Mam wspaniałą narzeczoną i ...
- ...córkę Dracy - dokończyłam za niego.
- Dracy?? Zawsze chciałem, aby nazywała się moja córka. Pamiętałaś?? - zachwycił się.
- Pamiętam wszystko o czym mówiłeś. - odparłam. Zielonooki pochylił się i złożył na mych ustach namiętny pocałunek. Brakowało mi tego. Po 2 miesiącach wzięliśmy ślub, a już po 3 tygodniach urodziłam. Teraz byliśmy prawdziwą rodziną. ZAWSZE I NA ZAWSZE RAZEM......
________________________________________________________________________
Druga część jest. Jeśli się podobało dajcie jakiś znak, komentarz czy coś. Jeżeli mi się uda to jeszcze dziś będzie kolejny rodział. :P
*Julia*

niedziela, 10 lutego 2013

Three - Harry cz.1

Używane skróty:
[T.I] - Twoje Imię
[T.N] - Twoje Nazwisko. 
________________________________________________________________________

Przypadkowe spotkanie z nim, całkowicie odmieniło moje życie. Na lepsze, czy też gorsze, okaże się to potem... Dwa miesiące temu przeprowadziłam się do Londynu z Polski, aby dalej studiować. Już od najmłodszych lat szlifowałam język angielski, aby lepiej umieć się porozumieć z tutejszymi ludźmi.  Wyjechałam sama. W moim rodzinnym mieście zostawiłam rodziców i młodszą siostrę. Dopiero co rozpoczęłam pierwszy rok studiów medycznych. Na dzień dzisiejszy nie zaprzyjaźniłam się nikim, aż do pewnego dnia. Wieczór. Byłam w parku, w centrum Londynu. Mimo później pory nadal przebywałam w tym samym miejscu. Siedziałam na ławeczce i oglądałam gwiazdy. Po chwili stwierdziłam, że czas się zbierać do pustego mieszkania. Wstałam i zaczęłam się do niego kierować. Kiedy prawie już wyszłam, uderzyłam w coś, a raczej w kogoś. Spojrzałam w górę. W świetle lamp ujrzałam wysokiego chłopaka o szmaragdowych oczach i burzy ciemnobrązowych loków na głowie. 
- Przepraszam, nie zauważyłam Cię. - odezwał się.
- Nic się nie stało, jest ciemno. - odparłam. 
Następnie minęłam chłopaka, w celu odejścia, lecz przeszkodził mi, łapiąc za mój nadgarstek. 
- Tak?? - zapytałam, odwracając się.
- Może się przejdziemy?? Harry jestem, a ty? - powiedział uśmiechając i ukazując słodkie dołeczki.
- [T.I], ale się nie znamy - oznajmiłam.
- To się poznamy. Więc, jak [I.T]??? Proszę -w jego ustach moje imię brzmiało tak miękko i pięknie. Patrzą w jego oczy, uległam.
- No dobrze.
Wyszliśmy z parku i zaczęliśmy, gdzieś iść. Podczas nocnego spaceru poznawaliśmy się. Dużo się  nim dowiedziałam, a on o mnie. Na koniec odprowadził mnie pod sam dom. 
- Dziękuję Ci za odprowadzenie. - powiedziałam i ucałowałam go w policzek.
- To raczej ja powinienem podziękować Ci za uprzyjemnienie mi tego wieczoru swoim cudownym towarzystwem - odparł szarmancko i zniewalająco się uśmiechnął. 
- Dobranoc - rzekłam i odwróciłam się do drzwi. Ledwo włożyłam klucz do otworu, a zostałam odwrócona. Poczułam ciepłe usta na swoich. Żarliwie, niemal brutalnie pieściły mnie. Oddawałam pocałunki. Chłopak swoim ciałem napierał na mnie i dociskał do drzwi.  Po chwili jednak, całował mniej zachłanniej a bardziej delikatniej z czułością. Z braku tchu oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam  w oczy Harrego, a on bez słowa wcisnął mi karteczkę do kieszeni kurtki. Przelotnie  całując mnie w usta i uśmiechając się odszedł. Chwilę stałam w lekkim szoku. Panujące na zewnątrz zimno obudziło mnie. Otrząsnęłam się i weszłam do środka. Zdjęłam kurtkę wraz z butami i poszłam do kuchni zaparzyć sobie ciepłą herbatę. Włączając czajnik przypomniałam sobie o kartce. Napisane na niej było "Zadzwoń proszę, Harry" i numer telefonu. Wbiłam ciąg cyfr do komórki i postanowiłam, że jutro zadzwonię, a raczej dzisiaj o przyzwoitej godzinie. Wypiłam napój, szybko się wykąpałam i udałam się spać. Kilka godzin później napisałam do zielonookiego i umówiliśmy się na spotkanie. Tak oto rozwinęła się nasza znajomość. Widzieliśmy się niemal codziennie. Słodkie słówka, pocałunki. Można nas było określić, jako para. Tak samo uważałam, do pewnego czasu. Spotykaliśmy się już prawie 4 miesiące. Za ten czas bardzo pokochałam Harrego. Doszło nawet do tego, że spędziliśmy ze sobą noc, jak kobieta i mężczyzna. Jednakże, jakoś ostatnio zanikały nasze więzi. Coraz mniej się spotykaliśmy, potem tylko rozmawialiśmy przez telefon, a teraz nawet nie chce odpisać na sms, co dopiero odebrać połączenie. Dzwoniłam, pisałam wiele razy próbowałam się z nim skontaktować. Po 1,5 miesiąca odebrał.
- Hej Harry, czemu nie odbierasz?? 
- Kim jesteś?? - to pytanie zbiło mnie z tropu. Nie wie, czy udaje??
- To ja [T.I] [T.N] 
- Przykro mi nie znam Cię, to musi być pomyłka. - rzekł i rozłączył się. Nie dowierzałam własnym uszom. Nie zna mnie??Jakim cudem? To musi być jakiś głupi żart, czyjś okropny psikus. Zaraz pewnie zadzwoni, powie że żartował i wszystko będzie, jak dwa miesiące temu. Jednak nic takiego się nie stało. Telefon nie zadzwonił. Zrozpaczona rzuciłam się na łóżko i zaczęłam wylewać słone łzy. Nie wychodziłam z domy przez kilka dni. Cały czas płakałam. Od pewnego czas było mi jakoś dziwnie niedobrze, słabo. Miałam poranne mdłości. Zaniepokoiłam się moim stanem. Przez to wszystko uświadomiłam sobie, że spóźnia mi się miesiączka. Czy to możliwe??? Ogarnęłam się i udałam z wizytą do lekarza. Moje przypuszczenia się potwierdziły. Byłam w 3 miesiącu ciąży. Nie wiedziałam czy się cieszyć, lub płakać. Byłam w 100% pewna, że to dziecko loczka. Był on moim pierwszym chłopakiem a po nim nie było nikogo. Chociaż mnie "nie zna", to jednak musiałam mu to powiedzieć. W końcu zostanie ojcem. Możliwe, że nie będzie mi wierzył, ale będzie mi lżej, wiedząc, że on zna prawdę. Weszłam  do mieszkania, włączyłam telewizję i poszłam nalać sobie soku. Teraz musiałam o siebie lepiej dbać. Kiedy wróciłam, usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać. Leciały jakieś wiadomości z show-biznesu. Miałam już przełączyć, gdy nagle...
________________________________________________________________________
Część 1. Niebawem pojawi się 2, a potem kolejny rozdział.
Pozdrowienia :***
*Julia*

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 10


- Jak ja Cię dawno nie widziałam, Sam - wykrzyknęłam i mocno uściskałam dziewczynę.
- Też się za Tobą stęskniłam - odparła i odwzajemniła uścisk. Samantha była nieco wyższą ode mnie szatynką o zielono- niebieskich oczach. Miała smukłą sylwetkę, a jej włosy sięgały ramion. Była moją siostrą cioteczną, córką siostry mojego taty. To właśnie ją najbardziej lubiłam z ciotecznego rodzeństwa. Ostatni raz widziałam ją rok temu, w wakacje. Była tylko rok starsza ode mnie. Ona najlepiej doradzała mi w przeróżnych sprawach, szczególnie tych najtrudniejszych.
- Gdzie ciocia i wujek?  - zapytałam po oderwaniu się od niej.
- Gdzieś wyszli z  twoimi rodzicami
- Aha...A tak w ogóle, co ty tutaj robisz? - Byłam ciekawa  powodu niezapowiedzianej wizyty. Szczególnie, że Sam mieszkała we Francji. Właśnie dlatego widujemy się, tak rzadko. 
- Mam dla ciebie dwie dobre wiadomości. Po pierwsze, Alex postanowił niedaleko was się przeprowadzić, z zamiarem dalszego studiowania w Londynie. Wraz z nim ja. 
- To cudownie - przerwałam jej. 
- To jeszcze nie koniec. Druga rzecz to.......będziemy ze sobą chodzić do szkoły!!!!1 - ostanie zdanie przedłużyła, aby na końcu je wykrzyczeć z ogromną radością. 
- Super!!! - uradowana, złapałam ją za ręce i obie zaczęłyśmy skakać. 
- No to teraz pytanie, gdzie znajduje się Alex??
- Bliżej niż myślisz .. - szepnął głos przy moim uchu. Szybko się odwróciłam i ujrzałam brata szatynki. Wieszając się na jego szyj  mocno go przytuliłam.
- Nie sądziłem, że aż tak się za mną stęskniłaś, mała. - Stwierdził z  udawanym zdziwieniem. Po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem. Zaprowadziłam chłopaka do kanapy i oboje na niej zasiedliśmy. Fotel naprzeciwko nas zajęła Sam, a po chwili dołączył też do nas David z miską pełną chipsów i każdemu po szklance soku. Zaczęliśmy konwersacje. Nawzajem zadawaliśmy sobie pytania o tym co się działo, przez ten czas kiedy się nie widzieliśmy. Przy moich wypowiedziach pominęłam kwestię Zayna. O chłopcach mówiłam ogólnie, bez jakichkolwiek  szczegółów. Rozmawialiśmy do późnego wieczora. Wyszła na to, że Samantha z Alex'em nocowali u nas. Tak w ogóle to Alex jest bratem rodzonym Sam. Jest wysoki, dobrze zbudowany. Włosy, jak i oczy miał koloru brązu. Miał 22 lata, co oznaczało, że był tylko rok młodszy od Davida. Posiadał też na swoim ciele wiele tatuaży.

Postanowiłam sobie zrobić wagary i ten jeden dzień poświęcić dla mojej siostry (ciotecznej). Obie spałyśmy w jednym pokoju, gdyż gościnny zajął brązowooki. Równo o 9:00 wstałyśmy, przebrałyśmy się i zeszłyśmy zjeść śniadanie. Razem z chłopcami umówiliśmy się o 14:00 pod kinem. O 11:00 udałyśmy się na zakupy do centrum. Bardzo dobrze ze sobą się bawiłyśmy. O odpowiedniej godzinie czekałyśmy na chłopaków. W końcu po paru minutach pokazała nam się sylwetka młodszego. 
- Gdzie jest David?? - zapytałam po przywitaniu się
- Nie przyjdzie, coś mu wypadło.
- Okej, no to wchodzimy do środka - oznajmiłam. Kupiliśmy bilety na jakąś komedie. Weszliśmy do sali i zasiedliśmy przed ekranem. Na przekąskę kupiliśmy sobie duży popcorn i po kubku coli. Seans trwał 1.5h. Po nim poszliśmy do Nando's coś zjeść. Następnie wróciliśmy do mnie, do domu. Tam zastaliśmy ciocię i wujka. Porozmawialiśmy trochę i musieli się już zbierać, tak samo jak Samantha z bratem. Pożegnałam ich i wróciłam do mojej sypialni. Zadzwoniłam do Eweliny po lekcje. Raz dwa je odrobiłam i uszykowałam się do snu. Kolejnego dnia przedstawiłam szatynkę moim przyjaciołom. Szybko się z nimi zaprzyjaźniła się. Odprowadziłam ją pod salę, w której miała lekcje 2b, jej klasa. Nie raz ze szkoły odbierał nas Alex, a potem wychodziłyśmy gdzieś z nim. Także nie zabrakło spotkań z pozostałą siódemką. Niestety Kim nas opuściła, wyprowadziła się. Robert się załamał. Wspieraliśmy Go z całych sił. Po jakimś czasie pozbierał się i zaczął na nowo uśmiechać. Przynajmniej on był w stanie. Niby przez ten miesiąc niewiele myślałam o Zaynie, jednak kiedy przebywałam sama, zazwyczaj wieczorami wspomnienia wracały. Któregoś dnia Sam poprosiła mnie o rozmowę. Zaczęła wypytywać mnie o wszystko. W końcu przełamałam się. Postanowiłam wyznać jej wszystko. 
- Bo jest taki chłopak.... - tymi słowami rozpoczęłam opowieść o nim. Opowiedziałam jej o pierwszym naszym spotkaniu, o relacjach między nami. Nie ominęłam niczego. Wiedziała wszystko z najmniejszymi drobiazgami. Podczas mojej wypowiedzi uważnie słuchała. Nie przerwała mi ani na moment, a kiedy skończyłam nie zaśmiała się. Wręcz przeciwnie, mocno mnie objęła, głaskając po plecach. 
- Wszystko się ułoży. Moja w tym głowa, dopilnuję tego- oznajmiła pewna swego z bardzo dziwnym błyskiem w oczach. 
- Dziękuję. Oby tak się stało. - odparłam z lekkim uśmiechem. Miałam ogromną nadzieję, że wyjaśnią się wszelkie nieporozumienia.......
________________________________________________________________________
Upragniony rozdzialik jest. Mam nadzieję, że nie zawiodłam was. Chyba trochę nudny jest ten rozdział, ale trudno. Wprowadziłam nową postać, a jedną usunęłam z istnienia w tej historii. Następny będzie o wiele ciekawszy i sporo się będzie działo ^_^.
Pozdrowienia :**
*Julia*

środa, 6 lutego 2013

Rozdział 9

* Perspektywa Zayna*
Spojrzałem na nią. Po jej policzkach płynęły łzy. Uśmiechnęła się smutno. Na moment moje serce zamarło, ale potem przyspieszyło swego bicia. 
- Julia..ja..  - przerwałem, widząc ją odwracająca się i biegnącą w kierunku wyjścia. Od razu za nią pobiegłem. Złapałem ją dopiero za drzwiami sali.
- Zostaw mnie!!!  - krzyknęła. Widziałem w jej oczach ból. Chciałem jej wszystko wytłumaczyć.
- Posłuchaj mnie!! - próbowała się wycofać, ale mocno uchwyciłem jej oba nadgarstki. 
- To bardzo ważne. Daj mi się wytłumaczyć, proszę.. - ponowiłem próbę, jednak nie dała dojść mi do słowa.
-Nie ma czego tu tłumaczyć. Sam powiedziałeś, że nie zależy Ci na mnie. Bawiłeś się mną. Myślałam, że ten pocałunek coś znaczy. Przynajmniej dla mnie był to wspaniały moment. Zakochałam się w Tobie, ale widocznie Ty nic do mnie nie czujesz. Nawet nie wiesz, jak mnie zraniłeś. Po tamtym dniu nie odzywałeś się, a ja głupia tak się zamartwiałam. "Może coś mu się stało??" Tak wtedy myślałam, lecz nie potrzebnie. Mam nadzieje, że jesteś z siebie zadowolony. A teraz żegnaj. - z jej ust wyleciał niepohamowany potok słów. To co powiedziała bardzo mnie zszokowało. Nie myśląc puściłem jej dłonie, a ona wykorzystując chwilę, uciekła. Naprawdę mnie kocha, MNIE!!! Ale ja ją tak, bardzo zraniłem. W głowie wciąż huczały mi jej słowa. Po chwili poczułem czyjąś ciepłą dłoń na ramieniu. Był to Liam.
- Chodź, trzeba zakończyć koncert. - rzekł. Pokiwałem twierdząco głową. Ruszyłem za nim. Po przejściu , nasi ochroniarze musieli torować nam drogę do sceny. Dzięki nim nikt nie wchodził do pomieszczenia, kiedy przebywałem tam z szatynką. Byłem im bardzo wdzięczny, gdyż niepotrzebne osoby, nie mogły usłyszeć, ani zobaczyć co się tam dalej działo. Nasi przyjaciele byli zdziwieni. Podeszliśmy do reszty zespołu. Kontynuowaliśmy śpiewanie. W ostatniej godzinie występu, byłem rozkojarzony, myślami daleko stąd. Gdy wszystko dobiegło końcu, mogliśmy wracać do domu. Wielokrotnie próbowałem dodzwonić się do piwnookiej, lecz bez skutku. Nie odbierała. Zrezygnowany udałem się spać. Już jutro wylatujemy na jakieś dwa do trzech miesięcy.

*Perspektywa Juli* 
Wygarnęłam mu wszystko, co leżało mi na sercu. Od razu poczułam się lżej. Zna prawdę, i jak na razie to wystarczy. Przynajmniej nie będę się zamartwiała słowami "co by było gdyby". Kiedy wróciłam do domu, zamknęłam się w pokoju. Musiałam pobyć sama. Po godzinie rozbrzmiał dzwonek w moim telefonie. Dzwonił Zayn. Za każdym razem rozłączałam połączenie. Po dobrych 40 min. przestał próbować. Odetchnęłam z ulga. Jeszcze raz, a na pewno bym odebrała. Nie będę go widziała przez jakiś czas. Będę mogła trochę uspokoić moje serce. Mam zapomnieć, tak?? Nie potrafię. Uczucie do niego jest o wiele silniejsze, niż moja własna wola. Do końca dnia nie wychodziłam z pomieszczenia. Niedziela minęła w mgnieniu oka i nastał poniedziałek. Ubrałam się i po zjedzeniu śniadania ruszyłam w stronę placówki liceum. Na miejscu dopadły mnie przyjaciółki. Pytały czy wszystko w porządku oraz co dokładnie się między mną a Malikiem wydarzyło. Nie miałam ochoty im o tym mówić, nie teraz. Nie byłam na to gotowa. Zrozumiały i zmieniły temat.
- Dziewczyny...wychodzi na to, że jednak się wyprowadzam - wymamrotała smutno Kim. Popatrzyłam na nią.
- Kiedy?? - zapytała Maja.
- Za dwa dni...- odparła czarnowłosa.
- A co z Robertem?? - wymsknęło mi się. Bardziej posmutniała.
- Postanowiliśmy się rozstać. Tak będzie lepiej. - odpowiedziała, próbując pohamować nadchodzące łzy. Przytuliłam ją, a po mnie reszta dziewcząt. Zrobiłyśmy zbiorowy uścisk. 
- Dziękuję wam. - rzekła brązowooka. 
- Od tego tu jesteśmy. - stwierdziła Lena.
- No dobra. Koniec już tego dobrego. Na lekcje marsz. Raz, dwa - powiedziała wesoło Ewelina. Na jej wypowiedź parsknęłyśmy śmiechem. Poprawiła nam tym humor, nawet Kim. Dalej się śmiejąc udałyśmy się do klasy. Dzień minął w miarę szybko i nawet wesoło. Na ten moment mogłam zapomnieć. Do czasu, aż wróciłam do moich czterech ścian. Byłam dziś sama. Odrobiłam lekcje. Kładąc się na łóżko, włączyłam swoją ulubiona play listę na MP4. Zaczęłam rozmyślać. Po jakimś czasie zmorzył mnie sen. Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramie i ciepły głos. Ociężale podniosłam powieki i ujrzałam postać brata. 
- Juleczka, wstawaj. Mamy gościa. - powiedział uśmiechając się.
- Co?? Ale kogo??.- wymamrotałam, nieco zaspana. Podniosłam się. 
- Zejdź na dół to zobaczysz. - rzucił tajemniczo i wyszedł. Zaciekawiona podążyłam jego śladem. Zeszłam po schodach. Przekraczając próg salonu ujrzałam pewną sylwetkę osoby, siedzącej na czarnej kanapie. Na jej widok, na usta wpełzł mi szeroki uśmiech. Szybko do niej podbiegłam. 
- Jak ja dawno Cię nie widziałam.......
________________________________________________________________________
Na dzisiaj to tyle. Następny rozdział niebawem. Dokładnie nie znam daty, ale już nie długo.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
PODOBAŁO SIĘ = KOMENTUJESZ
Pozdrowienia :)

*Julia*

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 8

Wstałam o 21:22, zjadłam coś, wykąpałam się i ułożyłam się do snu.  Następnego dnia  nie wychodziłam z domu. Była sobota, więc nie musiałam opuszczać dnia w szkole. Spojrzałam na telefon. Rozładowany, przynajmniej nikt nie będzie mnie nękał dzwonieniem. Przypominając sobie wczorajszą sytuację, znów moje policzki stały się mokre od łez. Mama kilkukrotnie pukała do drzwi, lecz nie chciałam nikogo widzieć. Calutki dzień przeleżałam w łóżku, tak samo kolejny. Wieczorem, w niedzielę postanowiłam się pozbierać. W końcu, muszę iść do szkoły. Spróbuję go unikać , choć na pewno łatwe to nie będzie. Mamy tych samych znajomych. Obudziłam się, jak zwykle o 6:30, ubrałam się, zjadłam śniadanie i wyszłam do szkoły. W klasie witałam wszystkich ze sztucznym uśmiechem. Robiłam to, aby nie dowiedzieli się o prawdziwych moich uczuciach. Sami mają dużo problemów, aby jeszcze przejmować się mną. Na przykład Lena i Mateusz przechodzą kryzys, a Kim możliwe, że się wyprowadza i nie wie, czy zerwać z Robertem, czy też nie. Wszystkim im życzę, żeby nigdy nie musieli cierpieć tak, jak Ja. Aby ich sprawy się rozwiązały. Przy spotkaniu z całą paczką, próbowałam zignorować jego istnienie  Przez kilka pierwszych dni, nawet udawało mi się znosić jego obecność. Mimo, że na niego nie spoglądałam, to jednak czułam na sobie wzrok bruneta. Po tamtym dniu nie spotkał się już więcej z tą blondyną, ani z żadną inną. Chyba. Przynajmniej tak zauważyłam. Przebywał z nami nom stop. Kilkanaście razy starał się do mnie zagadać  Za każdym razem szybko go zbywałam. Na razie nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Za bardzo to bolało. Minął tydzień. Liam, Louis, Zayn, Harry i Niall postanowili wziąć udział w programie X-factor. Wspieraliśmy ich, z całych sił. Mieli ogromny talent muzyczny. Kiedy mogliśmy byliśmy z nimi. Zajęli trecie miejsce. Mimo, że nie wygrali to  i tak podpisali kontrakt i zostali sławni, rozpoznawalni. Zgłosili się osobno, lecz jeden z jurory połączył ich w zespół. Nazwali się One Direction. To właśnie, jako zespół zajęli 3 miejsce, w VII edycji programu X-factor. W połowie listopada mieli zaplanowany swój pierwszy koncert, który rozpoczynał dwu i pół miesięczną trasę koncertową. Oczywiście mieliśmy bilety i vipowską przepustkę. Mimo, że chłopcy stali się gwiazdami, to nadal z ogromną chęcią przyjaźnili się z nami i nie zrywali kontaktu. Złość na Zayna przeszła mi. Było mi tylko bardzo przykro, że nic nie wyjaśnił i tak mnie potraktował. Nie powiedziałam nikomu, co widziałam, a szczególnie jemu. Zaczęłam się do niego więcej odzywać, lecz nie z taką ochotą, jak dawniej. Moje uczucia do niego nie ochłonęły, wręcz przeciwnie wzmocniły się. Po woli mnie to już męczyło. Udawałam, że nic się nie stało, chociaż to nie prawda. Coraz częściej, musiałam bardziej uważać, gdyż o mało nie wybuchałam i prawię wygarnęłam mu, co mnie dręczy. Boję się, że kolejnym razem nie powstrzymam się i powiem mu coś, co nie będę chciała, aby wiedział. Już jutro miał się odbyć koncert. Postanowiłam iść wcześniej spać, aby być jutro wypoczęta. Wstałam o godzinie 9:00. Od pobudki szykowałam się. Impreza muzyczna miała się rozpocząć o 18:00. Nie mogłam się już doczekać.  O 16:30 byłam już gotowa. poprosiłam brata, aby mnie podwiózł. Na miejscu spotkałam przygotowujących chłopców. Aby im nie przeszkadzać, usiadłam sobie z dala i obserwowałam ich. Po 20 min przyjechali pozostali. zaczęliśmy rozmawiać. Po jakimś czasie ktoś do nas podszedł, oznajmiając, że zaraz się zacznie. Poszliśmy zając miejsca, a za nami weszła reszta fanów. Staliśmy pod samą sceną. byłam przyciskana do barierki  przez pchające się dziewczyny z tyłu. 15 min później, zgasło światło. Im było bliżej rozpoczęcia koncertu, tym coraz głośniej było słychać muzykę. Kiedy 1D wbiegło na scenę, kolorowe światło rozbłysło, a oni zaczęli śpiewać. Cały czas patrzyłam na Malika. Tylko kilka razy na mnie spojrzał. Słyszałam głupie komentarze na temat całego boysbandu. wydobywające się z ust dziewczyn obok mnie. Gadały, jacy to oni cudowni, że pasowały by do nich.
- Zayn jest boski. Muszę spróbować go uwieść. Jesteśmy dla siebie stworzeni. - Spojrzałam na osobę, która to powiedział. Była nią blondynka z czarnymi końcówkami. Kiedy spojrzałam na nią, kolor jej włosów i te słowa, przypomniał mi się tamten dzień. Od razu zakuło mnie w sercu. Akurat była przerwa po między piosenkami. Chłopcy, czytali pytania z Twittera, z wielkiej tablicy i odpowiadali na nie. 
- Teraz kolejne pytanie. To jest ciekawe. Zayn do Ciebie!! - rzekł Lou i zwrócił się do Mulata. 
 "Drogi Zaynie, chciałam Cię o coś zapytać. Co sobie ma myśleć dziewczyna o chłopaku, który podczas ogniska wakacyjnego pocałował ją. Następnie nie odzywa się, ignoruje, a ona widzi Go kilka dni później całującego się z inną???"
- Cóż....trudne pytanie - Na początku zmieszał się, ale po chwili kontynuował. -  Powinna z nim szczerze porozmawiać. Chłopak. który tak się zachował albo nie traktował ją poważnie, lub po prostu jest zwykłym dupkiem. Jeżeli Go kochała, to powinna o Nim zapomnieć. Nie był jej wart. Współczuję, tej dziewczynie. Ja nigdy bym tak nie zrobił. - powiedział bardzo pewien siebie.
- O, następna wiadomość od tej samej dziewczyny. - oświadczył Liam. 
 "Bardzo Ci Dziękuję za odpowiedź. Dużo Mi to pomogło. I tak, masz rację Kocham Go. Posłucham twojej rady. Zapomnę....
Julia miejsce pod sceną"
- Ju....lia??? - wymamrotał  z niedowierzaniem Malik. Spojrzał na mnie.  

________________________________________________________________________
Jeżeli się podoba, to BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZE!!!! Następny rozdział nie wiem kiedy, ale na pewno niebawem. Możliwe, że jusz jutro, albo jeszcze dzisiaj opublikuję kolejny imagin. Miłego czytania. Pozdrowienia :***
*Julia*