czwartek, 31 stycznia 2013

Two - Louis

Możliwe skróty, które pojawią się w tym lub innym imaginie :)
[T.I] - Twoje Imię
[I.T.N.P] - Imię Twojej Najlepszej Przyjaciółki
[I.T.S] - Imię Twojej Siostry
[I.T.B] - Imię Twojego Brata
_________________________________________________________________________________

Szłam uliczkami Londynu. Skierowałam się do jakiegoś lasu. Idąc spory kawałek znalazłam się na polanie. Była noc. Położyłam się na trawie i spojrzałam w górę. Na czarnym niebie migotały swoim blaskiem tysiące gwiazd, a po środku nich księżyc. Swym srebrzystym blaskiem oświetlał otaczającą mnie przestrzeń. Widok był nieziemski. Zaczęłam wspominać dobre chwile, jak i te złe. Moje myśli przeważały te drugie. Rodzice ciągle zajęci pracą, mało przebywali w domu, prawie w ogóle. Nie miałam żadnego rodzeństwa. Sama dziewiętnastolatka brnąca przez ten okrutny świat. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Godzina 1:00. Czas wracać do domu. Powoli wstałam i ruszyłam w stronę miejsca zamieszkania. Kilka kroków dalej zderzyłam się z kimś. Dziwne. Kto był tutaj o tak później, porze?? Oprócz mnie, takiej głupiej? Osoba ta obejmowała mnie w tali, ratując przed upadkiem. podniosłam głowę w górę. Dzięki światłu księżyca mogłam zauważyć głęboki błękit oczów chłopaka. W tej ciemności niezbyt wyraźnie go widziałam. Wyrywając się z jego objęć, cicho przeprosiłam i odeszłam. Nie zatrzymywał mnie, nie odezwał się nawet słowem. Od tamtej nocy ta polana stała się moim ulubionym miejscem w całym mieście. Mogłam tam zawsze odpocząć od wszystkich trosk, wyciszyć się. Więcej razy nie widziałam tajemniczego chłopaka, aż do pewnego wieczoru. Tak jak zwykle udałam się na moją polankę. Siadłam sobie na samym jej środku i zaczęłam spoglądać na gwiazdy, jak zawsze. Po pewnym czasie usłyszałam nadchodzące kroki, a potem ktoś zasiadł obok mnie. Odwróciłam głowę w bok i natrafiłam na te lazurowe tęczówki. Byłam pewna, że to ten sam chłopak co kiedyś tu był. 
- Co taka piękna dziewczyna sama tutaj robi? - zapytał lekko się uśmiechając.
- Siedzi, rozmyśla, podziwia - odpowiedziałam, również delikatnie się uśmiechając. 
- O czym tak, jeśli można wiedzieć??  - rzekł dokładniej przyglądając się mi. 
- O różnych rzeczach, nic konkretnego  - odparłam 
- Tak w ogóle Louis jestem, a ty?? - wyciągnął swoją dłoń.
- [Twoje Imię], miło Cię poznać - przedstawiłam się i uścisnęłam jego rękę. 
- Mnie również i to bardzo -  rzekł.
- Co Cię tu sprowadza?? - zapytałam. Byłam ciekawa, dlaczego tu przyszedł.
- Po to samo, co ty. Bardzo lubię TO miejsce. Jest tutaj cisza i spokój. Można pobyć samemu, róże rzeczy przemyśleć.- Myślał tak samo, jak ja. Za to również kochałam tę polankę.
- Znałem tą łąkę tylko ja, ale widzę, że to się zmieniło. - mruknął niby z lekkim wyrzutem. Zrobiło mi się trochę głupio, więc od razu wypaliłam.
- Przypadkiem odkryłam to miejsce. Jeżeli Ci przeszkadzam, mogę sobie pójść. Jedna rzecz mnie dziwi. Przychodzę tu niemal co wieczór, od jakiegoś czasu i dopiero raz Cię widziałam... - zastanowiłam się i wstałam. 
- Tak jakoś wyszło. Nie miałem czasu tu przychodzić. I wiesz, nie musisz iść z mojego powodu. Twoje towarzystwo nie przeszkadza, wręcz powiedziałbym, że odpowiada. - cały czas patrzył się w moje oczy, po czym zniewalająco się uśmiechnął. Ponownie usiadłam, przerywając tym nasz kontakt wzrokowy. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Każdym Jego kolejnym słowem, poznawałam Go bardziej, a on mnie. Przy nim czas zleciał bardzo szybko i nim się obejrzałam wschodziło słońce. Wymieniliśmy się numerami i pożegnaliśmy. Każdy odszedł w swoją stronę. Była dziś sobota, wiec nie musiałam iść na uczelnie. Nie wyspałabym się. Od tamtego czasu nasza znajomość rozwijała się. Spotykaliśmy się na naszej polance, często też gdzieś ze sobą wychodząc. Zrozumiałam, że zakochałam się w Lousie. Dzisiejszego dnia także miałam się z nim spotkać. postanowiłam powiedzieć mu o swoich uczuciach, nawet gdyby miałby mnie znienawidzić i zerwać kontakt. i tak to zrobię, chociaż bardzo przerażała mnie ta myśl. Ubrałam czarną sukienkę do ud, w srebrne paski u dołu. Na to włożyłam skórzaną kurtkę i wraz z srebrnymi koturnami. Udałam się w stronę polanki. Z daleka widziałam migające światełka. Kiedy byłam na miejscu  okazało się, że to kolorowe lampiony, które były  wszędzie porozwieszane. Na samym środku łąki, usypane było ogromne serce z płatków róż, a po środku niego pięknie zastawiony stół. Po chwili rozbrzmiała spokojna, delikatna melodia. Poczułam czyjeś ręce oplatające mnie w tali, a potem cudowny głos przy uchu.
- To wszystko dla Ciebie, [Twoje Imię] - szepnął uwodząco szatyn. Następnie puścił mnie i gestem ręki zaprosił do stołu. Usiadł na przeciw mnie. W bardzo miłej atmosferze zjedliśmy przygotowany przez chłopaka posiłek. Nadal nie wiedziałam, z jakiej okazji to wszystko przygotował. Było baaardzo romantycznie. Właśnie teraz, wydała mi się odpowiednia pora, aby mu powiedzieć. Kiedy już otwierałam usta, przerwał mi, zabierając głos. Umilkłam.
- Pewnie zastanawiasz się, po co o wszystko??? - rzekł patrząc się w moje oczy. 
- Tak - wymamrotałam.
- To, co teraz Ci powiem jest bardzo ważne i może zmienić nasze relacje.
- Ale... - przerwałam mu obawiając się najgorszego....że nie chce mnie już więcej znać.
- Proszę, nie przerywaj mi. To dla mnie bardzo trudne. - Pokiwałam tylko głową. Kontynuował.
- Od pierwszego spotkania z Tobą, od tego przypadkowego zetknięcia wszystko się zaczęło. Gdy ujrzałem smutek na Twojej twarzy, od razu chciałem Cię pocieszyć. Ale za późno się zorientowałem, a ty już odeszłaś. Więc byłem bardzo szczęśliwy, kiedy znów Cię tutaj zobaczyłem. Podszedłem do Ciebie z zamiarem bliższego poznania. I udało się. Pewnie, gdybym tego nie zrobił, to żałowałbym do końca życia. Gdyż poznałem tak wspaniałą osobę, jaką jesteś Ty. Z każdym następnym dniem spędzonym razem, zakochiwałem się w Tobie coraz bardziej.- złapał mnie za dłoń. - Postanowiłem, że w końcu muszę Ci powiedzieć, jak Bardzo Cię Kocham. Uwielbiam, jak się uśmiechasz, jak postrzegasz otaczający Cie świat. Twój głos jest dla mnie ukojeniem, a Twój dotyk sprawia, że się uspokajam. Kocham Cię Najbardziej Na Świecie, Ty jesteś Moim Światem. Jeśli nie odwzajemniasz moich uczuć, to zrozumiem, poczekam. - tymi słowami skończył mówić. Cały czas utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. Stwierdziła, ze to co mówił rzeczywiście było prawda. Po policzkach zaczęły płynąć mi łzy wzruszenia i szczęścia.
 - Ja... - powiedziałam, lecz przerwał mi.
- Rozumiem, nie czujesz tego samego. - rzekł z wyraźnym smutkiem i puścił mą dłoń. Szybko wstałam z krzesła i rzucając się na niego, mocno go przytuliłam. Zaskoczony moją reakcją  stracił równowagę i razem z krzesłem upadliśmy na miękką trawę. 
 - Ja też Cię Kocham!!! Głuptasku, jak mogłeś sadzić inaczej?!?!?  - po wypowiedzeniu tego, pocałowałam go, a on pogłębił nasz pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- To znaczy, że zostaniesz moją dziewczyną?? - zapytał z nadzieją i niedowierzaniem.
-  Oczywiście, ze tak!!!! - ponownie go pocałowałam. Po kilku minutach wstaliśmy.
- Jak ja się cieszę. A pomyśleć, że bałem się odrzucenia - oświadczył i przytulił mnie.
- Nie ty jeden. - wymamrotałam i wtuliłam się w niego.
- [Twoje Imię] ???
- Tak??
- Bo jest jeszcze jedna sprawa. Za 6 dni jadę w trasę
- Na ile?? - zasmuciłam się.
- 3 miesiące - odparł.
- Aha, to muszę się tobą nacieszyć do tego czasu. - jęknęłam smętnie.
- Wiesz, jeśli byś chciała możesz jechać z nami... 
- Na serio?? - od razu poprawił mi się humor.
- Tak. Chłopaki się ucieszą. Nawet sami to zaproponowali. Dobrze wiedzieli, co się miedzy nami kroi, a my tego nie zauważaliśmy. - rzekł z lekką rezygnacją na samą myśl o tym.
- Muszę im podziękować. Teraz MÓJ cudowny chłopaku, chodź tu do mnie. - wiedział o co chodzi. Podszedł do mnie i po raz kolejny raz tego wieczoru namiętnie musnął moje usta. Teraz to będzie codzienność. Jestem bardzo szczęśliwa. Dzięki reszcie z One Direction nie będę musiała rozstawać się z Lou. Nie tak dawno dowiedziałam  się, że należy on do sławnego boysband'u. Niebieskooki zapoznał mnie ze swoimi przyjaciółmi. Zayn, Niall, Harry i Liam bardzo przyjaźnie mnie przywitali i zaakceptowali. Zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Mimo krótkiej znajomości zżyliśmy się ze sobą. To właśnie oni podpowiedzieli mi, abym wyznała miłość Tomlinsonowi. Nie byłam już sama, o nie. Wspaniały chłopak i czworo cudownych przyjaciół. Niczego więcej do szczęścia nie brakowało...............    
________________________________________________________________________
Jak na razie nie wprowadziłam formy 2.osoby liczby pojedynczej  czyli ty...ale nie ma określonego imienia...Dopiero od czwartek imagina....Mam nadzieję, że podobało się. Pozdrowienia :*:*:*
*Julia*  

środa, 30 stycznia 2013

One - Zayn


Miłość, czym ona jest? Dla niektórych jest ciepłem, szczęściem, miejscem bezpieczeństwa, o ile jest ona odwzajemniona. Jeżeli nie to już inne są odczucia. Piękna miłość ma też drugą stronę medalu. Jeżeli się kocha bez wzajemności, czujemy ból, rozpacz, rozczarowanie, samotność. Widząc ukochana osobę w ramionach innej, nie siebie, cierpimy niewyobrażalny ból. Jednakże widząc szczęście kochanej przez nas osoby, również powinniśmy być szczęśliwi, przynajmniej staramy się być. Aby nikt nie zauważyła naszego smutku, bądź zazdrości, a w szczególności on/ona, przywdziewamy maskę. W zależności od okoliczności, zmieniają się maski. Z obojętnej na szczęśliwą, z zdołowanej, na uśmiechniętą, ale nigdy ni ukazujemy swojej prawdziwej twarzy. Dopiero w samotności, w jakimś pomieszczeniu, możemy pokazać targające nami od wewnątrz uczuciami. Przez głupi wstyd, lęk przed odrzuceniem, z braku pewności siebie nie powiedziałam mu ile dla mnie znaczy. Wiele ludzi tak postępuje, a potem jest już za późno. Związał się z moją bliską koleżanką, a widząc ich radosnych, przepełniała mnie coraz większa rozpacz. Nigdy nie byłam osobą mściwą, zachłanną, czy też egoistyczną. Nie potrafiłabym zniszczyć tego co ich łączyło. Próbowałam zapomnieć, jednak jak to jest możliwe, jeśli razem z nimi chodzę do jednej szkoły w dodatku tej samej klasy??? Z każdym nadchodzącym dniem było coraz gorzej, jednak pocieszałam mnie fakt , że już niedługo koniec liceum i studia. Wszyscy się rozstaniemy i nie będę ich więcej oglądać. Na bal maturalny miałam z kim iść. Chociaż wiadomo, że nie z tym wybranym. Jeżeli chce zapomnieć nie mam innego wyboru. Pewien chłopak wyznał mi miłość. Zgodziłam się z nim spotykać, chodzić. To właśnie z tym chłopcem idę na bal. Podobno mówią, że miłość przychodzi z czasem. Miałam taką nadzieję. Zakocham się w moim chłopaku i przestanę myśleć o Zayn'ie. Czas mijał. Nadeszła pora balu, a ja nadal nic nie czułam, prócz cierpienia. Wszyscy się dobrze bawili. Każdy bez wyjątku, a szczególnie Oni. Ponownie pokazywałam sztuczny uśmiech, nie chcą ranić uczuć Harrego. Bal dobiegł końca, a kilka dni później odbyło się uroczyste zakończenie roku szkolnego, pożegnanie ze wszystkimi. W tym dniu zerwaliśmy z Harrym, jednak nie z mojej winy. To on oznajmił, że zakochał się w innej. Rozstaliśmy się w zgodzie. Nawet dobrze, ze tak wyszło. Przecież nic do niego nie czułam, więc teraz byłam mu wdzięczna za podjęcie takiej, a nie innej decyzji. Nie będę już musiała go dalej ranić, okłamywać, a on zazna szczęścia na jakie zasługuje. To bardzo dobry chłopak, wiec życzę mu wszystkiego najlepszego i powodzenia w miłości. Na studiach, poszłam na prawo. Skończyłam je z wyróżnieniem i mogłam zacząć pracę jako prawnik. Nadal nie zapomniałam o Zayn'ie, miłości z liceum. Przez ten czas miałam wielu chłopaków, lecz żadnego nie mogłam pokochać, dopóki nie poznałam Jego. Był łudząco podobny do Zayn'a. Ten sama barwa oczu, podobny kolor i układ włosów, ta sama karnacja. Wysoki, dobrze zbudowany, wprost idealny. Jednakże różnił ich uśmiech. Niby podobny, lecz nie ten sam chłopak. Spróbowałam i z nim. Powoli moje serce zaczęło się leczyć, a on zaczął wypełniać pozostałą w nim pustkę. Z każdym dniem zaczęłam się w nim zakochiwać. Jego czułe słówka, gesty sprawiały szybsze bicie serca. Po którymś z kolei spotkaniu powiedział, że mnie kocha. Również wyznałam mu swoje uczucia. Naprawdę Go kochałam, ale nie wiedziałam, jak mocno. Po roku chodzenia ze sobą, oświadczył się mi.  Zgodziłam się i już po 3 miesiącach stałam na ślubnym kobiercu. Półtorej roku później na świat przyszła nasza córeczka. Byłam bardzo szczęśliwa. Cudowny mąż, dziecko czego miałabym jeszcze pragnąć?? A jednak. W sercu, gdzieś tam  bardzo głęboko  nadal czułam, że kocham chłopaka z przed lat, moją pierwsza miłość – Zayn'a. Kochałam go tak samo, a może trochę bardziej niż męża, bo przecież był moją pierwszą prawdziwą, lecz nie odwzajemnioną miłością. Powinnam zapomnieć, tyle lat minęło, ale nie potrafię, jednak mam rodzinę. Wszystkie te osoby na zawsze, na wieczność będą ważne w moim życiu. A więc widzicie. Miłość nie zawsze jest tak korowa, jak w bajkach. W życiu nie zawsze jest Happy End. W moim przypadku było dobrze. Pokochałam na nowo i dzięki temu zyskałam kochającego męża i dzieci. Córkę, i synka w drodze. Każdy ma przeznaczoną dla siebie ścieżkę. Dziękuję za swoją i za to wszystko co mnie spotkało. Życzę też każdemu, aby w swoim życiu był w pełni szczęśliwy, nie udawał niczego, ani nikogo, aby był sobą oraz by szybko wyjawiał swoje uczucia, gdyż nie zawsze może potem się wszystko szczęśliwie ułożyć......
__________________________________________________
Oto taki mały ima gin w moim wykonaniu. Mam nadzieję, że wam się spodoba. W przyszłości mam zamiar pisać ich więcej, nawet po zakończeniu obecnej historii. Następna notka to będzie 8 rozdział lub kolejny imagin.... 
Pozdrowienia *Julia*

Rozdział 7

- Zayn??? - powiedziałam dość  głośno i wyraźnie. na moje słowo wymieniony spojrzał w moja stronę, a wraz z nim reszta.  Nie mogłam uwierzyć. To naprawdę on?? Po chwili poczułam mocny uściski, a potem kolejny.
- Julia!! - krzyknął Niall. Pocałował mnie w policzek i mocno przytulił. Drugim, który uczynił to samo był Harry.
- To jest Julia - przedstawił mnie Hazza. 
- Jestem Liam Payne - powiedział i uścisnął mą dłoń. Był to wysoki,  bardzo krótko ścięty szatynem o brązowych oczach. 
- A ja to  Louis Tomlinson. Mów mi Lou. - rzekł drugi, po czym tuląc mnie, podniósł i zaczął kręcić wokół własnej osi. 
- Cześć, miło was poznać - odparłam kiedy mnie postawił. Lou tak, jak pozostali był wysoki, miał lazurowe oczy i włosy kolory ciemnego brązu. Wydawał się starszy od nich.
- Hej Zayn - rzekłam zwracając się do bruneta. 
- Cześć - wymamrotał niemal od niechcenia. Co go ugryzło?? Przecież nic mu nie zrobiłam. 
- Co wy tu robicie, nie w szkole?? - zapytałam
- W szkole, nie widać?? - odrzekł Styles, uśmiechając się.
- No tak. - wymamrotałam z lekkim wstydem.  Zarumieniłam się.
- Prostując, niedawno się przeprowadziliśmy i zamierzamy chodzić tutaj do liceum.  - wyjaśnił Liam.
- Naprawdę?? - powiedziałam z wielkim entuzjazmem. 
- Pewnie. - odpowiedział Nialler
- Ale dopiero co wyjechaliście. - wypaliłam. Od razu się za to skarciłam.
- Tak, ale wróciliśmy. Za bardzo się za wami stęskniliśmy. - oświadczył loczek i przyjacielsko przerzucił swoje ramię przez moją szyję.
- Do których klas?? - z moich ust padło kolejne pytanie.
- Liam, Niall, Zayn do 3a, a Harold do 2d. - powiedział Tomilnson, 
-  A ty Louis ?? - spytałam niebieskookiego.
- Ja?? Skończyłem szkołę, jestem rok starszy od nich - wskazał na blondyna, bruneta i szatyna. Lekko się zaśmiał.
- Aha. - tylko tyle mogłam z siebie wydusić. Nadal byłam w szoku  że ich tu spotkałam.
- Pewnie wiesz co i jak, więc może nas oprowadzisz?? - zasugerował Li (Liam).
- Oczywiście. - odparłam i zaczęliśmy iść. Przez całą przerwę mówiłam im, gdzie się co znajduję. Na koniec zaprowadziłam ich do odpowiednich klas,  następnie sama udając się do swojej sali. Przyjaciółki pytały mnie co robiłam całą przerwę.  Opowiedziałam im kogo spotkałam. Ewelina i Marcela bardzo się cieszyły, niemal skakały ze szczęścia. Nie mogły się już doczekać z kiedy do nich pójdą. Każdą następną przerwę spędziliśmy z chłopcami. Umówiliśmy się na spotkanie w parku, aby lepiej poznać Liama i Louisa. Cała piątka mieszka teraz w domu babci Malika. Zaś ona przeprowadziła się do rodziców Mulata, żeby się nią lepiej zajęli na stare lata. Byłam ogromnie szczęśliwa. Teraz będę Go codziennie widywała. W mojej głowie kłębiła się nadzieja na związek z czekoladowookim. Specjalnie dla niego ubrałam się ładnie, lecz wyszło na to, że nie potrzebnie. Przez całe spotkanie tylko raz, przelotnie na mnie spojrzał, odezwał się wymuszonym "Cześć". Nawet kilkukrotnie zignorował. Bolało i to bardzo. Było mi bardzo smutno i przykro. Jego zachowanie powtórzyło się w szkole. Przez ostatnie dwa tygodnie nie mogłam już tego wytrzymać. Postanowiłam, ze przy najbliższej okazji, porozmawiam z nim. Dzisiejszego dnia, kiedy żegnałam się z przyjaciółmi w bramie szkolnej, przypomniałam sobie o zostawionym po W-F telefonie w szafce. Przeprosiłam ich i powróciłam do budynku. Gdy miałam już w ręce komórkę, chciałam wracać. Robiąc krok w naprzód usłyszałam czyjś damski chichot i głos Zayna??? To na pewno był On. Wszędzie rozpoznałabym ten cudowny głos. Zaciekawiona wychyliłam głowę zza ściany i zobaczyłam dwie osoby. Była to jakaś blondynka i brunet. Nie myliłam się. Chłopak obejmował ją w pasie, a ta swoje ręce miała zawieszone na jego szyi. po chwili odezwała się.
- Co z tymi dziewczynami, które się wokół Ciebie kręcą??
- One?? To ZWYKŁE koleżanki - odpowiedział dając nacisk na słowo "zwykłe". Zaczął wodzić nosem po jej szyi. 
- Żadna dla Ciebie nie znaczy więcej, niż tylko przyjaciółka?? - dalej pytała. Zaśmiała się przez pieszczotę.
- Tak....Nie liczą się dla mnie - rzekł i namiętnie ją pocałował.  Nie dowierzałam własnym uszom. Moje oczy zaszkliły się i po chwili po policzkach zaczęły spływać słone łzy. Po powoli wycofałam się, a kiedy byłam w bezpiecznej odległości pędem rzuciłam się do wyjścia. Pobiegłam w kierunku domu. Mimo, że łzy zasłaniały mi widoczność, bezpiecznie dotarłam do celu. Po wejściu do mojego pokoju zamknęłam go na klucz. Padłam na łóżko. Zaczęłam bardziej szlochać. Chciałam zapaść się pod ziemię, zniknąć, odejść jak najdalej stąd. Jego słowa, a potem ten pocałunek doszczętnie rozerwały moje złamane serce. Czyli, jednak NIC do mnie nie czuję, nie jestem dla niego ważna. Zraniło to mnie. Wtuliłam się w poduszkę i zmęczona płaczem usnęłam.....
________________________________________________________________________

Podoba się?? Jeżeli tak czekam na odpowiedź w komentarzach.  Jeżeli pod tym postem pojawi się przynajmniej 3 komentarze, to możliwe, że już jutro, najpóźniej po jutrze napiszę rozdział 8. To już zależy od was. Pozdrowienia :)
*Julia*
  

Rozdział 6


Dedykuję ten rozdział moim wariatką z 2f, które tak mnie męczyły, aby dzisiaj to dodać.  Mam nadzieję, że wam się spodoba....Miłego czytania :**
________________________________________________________________________
Już dzisiaj było rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Razem z całą paczką udaliśmy się na plac szkolny, gdzie odbywała się uroczystość. Każdy z obecnych był ubrany odświętnie, na biało-czarno. Po przywitaniu uczniów przez dyrektora i odczytaniu listy młodzieży, wszyscy udali się do klas wskazanych przez wychowawców. Wszyscy w dziewiątkę byliśmy w twej samej klasie, 1 d. Wychowawczyni powiedziała najważniejsze rzeczy, rozdała nam plan lekcji i pożegnała się. Kiedy wyszła, cała klasa rozeszła się  w swoje strony. Z przyjaciółmi postanowiliśmy spotkać się za jakieś 2h  w centrum handlowym. Razem z dziewczynami poszłyśmy do domów, po drodze rozchodząc się. Od razu po powrocie przebrałam się i poszłam do salonu oglądać telewizję. Nie leciało nic ciekawego, więc po jakimś czasie wyłączyłam go i poszłam do kuchni coś zjeść. Kiedy zjadłam, usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, a za nimi stał Robert z Marcelą. Wzięłam tylko portfel wraz z komórką i udaliśmy się w umówione miejsce. Po drodze zahaczyliśmy o Ewelinę i we czwórkę poszliśmy dalej, aż do samego centrum. Na miejscu rozdzieliśmy się z pozostałymi. Z dziewczynami poszłyśmy na zakupy, a słysząc to chłopcy zakomunikowali, że nie chcą iść z nami. Stwierdzili, ze pójście równa się z noszenie naszych zakupów. Nie mylili się. Zawsze tak jest. Po prostu nigdy nie umieją oprzeć się naszemu osobistemu uroku. Poszli gdzieś indziej, byle by nie z nami. Umówiliśmy się za około 3h, czyli o 16.30 w naszej ulubionej knajpce Nando's. Już po kilku minutach szalałyśmy po wszystkich sklepach. Przez ten czas sporo rzeczy kupiłyśmy. Od butów po biżuterię. Potem spędziliśmy w miłej atmosferze wspólny posiłek  z kolegami. Tego właśnie potrzebowałam. Koło 19:00 wróciłam do domu. Padnięta rzuciłam torby obok łóżka i sama na nie padłam. Mimowolnie sprawdziłam wiadomości na telefonie. Nic nowego. No cóż trudno. Szybko się umyłam, naszykowałam książki do szkoły i poszłam spać. Następnego dnia wstałam o 6:30. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się. Po zjedzeniu pożywnego śniadania udałam się do liceum. Droga zajęła mi 20 min, gdyż nie miałam zbyt daleko. W klasie zajęłam miejsce na samym końcu sali, przy oknie. Pomieszczenie zaczęło wypełniać się uczniami. Ławkę przede mną zajęła Ewelina i Marcela. Przyszedł nauczyciel i rozpoczął lekcje od sprawdzenia listy obecności. Pierwsza godzina lekcyjna, jak i kolejne następne minęły w zastraszająco szybkim tempie. Po zajęciach udałam się do domu. Odrobiłam pracę domową i poszłam spać. Każdy mój następny dzień przez całe 2 tygodnie wyglądał tak samo. Szkoła, potem dom, od czasu, do czasu  spotkanie się na mieście z przyjaciółmi. Monotonia, nic nowego. W klasie zaprzyjaźniłam się z kilkoma fajnymi osobami. Nawet nie było tak źle. Tylko jedna rzecz mnie martwiła, Zayn. Od ogniska nie odezwał się do mnie ani słowem. No może oprócz kilku krótkich wiadomości przez telefon. Wtedy to ja do niego napisałam, i tez długo, ani dużo nie pisaliśmy, ponieważ "nie miał" czasu. Jego zachowanie dziwiło mnie, jak i zasmuciło. Może mnie unika?? Co ja sobie wyobrażałam...Rzeczywiście może nie ma czasu. Tak, to pewnie to. Wmawiałam tak sobie, a przynajmniej próbowałam. Możliwe, że nie pamięta naszego pocałunku. Przecież pił, ale sam zapewniał, że jest świadomy tego co robi. Wychodzi na to, że jednak muszę się w nim odkochać, zapomnieć. Ale jak?? Oto jest pytanie. Już sama nie wiem. Za dużo o tym myślę, aż rozbolała mnie głowa. Dzisiaj był poniedziałek. Rozpoczął się już 3 tydzień roku szkolnego. Na trzeciej, najdłuższej przerwie wyszłam na korytarz. Przechodząc obok gabinetu dyrektora, ujrzałam wychodzących stamtąd pięciu chłopaków. Niezbyt mnie to interesowało. Kiedy miałam już skręcać w inny korytarz, usłyszałam pewne imię wypowiedziane przez dobrze znany mi głos. "To nie możliwe" - pomyślałam. Szybko się odwróciłam. Zobaczyłam tych chłopaków. Przyjrzałam im  się lepiej i doznałam szoku. Trzech z nich bardzo dobrze znałam, a szczególnie jednego.
- Zayn??!!?!
________________________________________________________________________

Wiem, jestem okrutna... Zakończyć w takim momencie. Możliwe  ze ten rozdział nie jest zbyt ciekawy. Kolejny nie wiem, kiedy. Prędzej pojawi się tiu imagin, niż rozdział 7. Pozdrowienia dla czytelników :) :D 
*Julia*     

Rozdział 5


Każdego dnia lipca i sierpnia spotykałam się z moimi przyjaciółmi. Bardzo przywiązałam się do nowych znajomych, a szczególnie do jednego. Z radością wyczekiwałam kolejnego spotkania z nim. Coraz częściej patrzyłam na Zayna inaczej, niż na zwykłego kolegę. Do tej pory nie wiedziałam co mi się działo. Uświadomiła mnie Kim. Zauważyła u mnie „objawy” zakochania. Na początku nie mogłam tego sobie przyswoić. Przecież w tak krótkim czasie nie można się zakochać. Prawda?? Tak do tej pory myślałam, ale teraz zmieniam zdanie. Zakochałam się i jestem wniebowzięta. Tylko jest mały problem…. Co on do mnie czuje?? Pewnie nie odwzajemnia moich uczuć. Na razie nic mu nie powiedziałam i na jakiś czas nie zamierzam. Nie chcę niszczyć naszej przyjaźni. I tak pewnie nic z tego by nie wyszło, gdyż już prawie koniec wakacji, a oni wracają. Jutro ma być ognisko, w którym pożegnamy wakacje, jak i chłopaków. Zbytnio nie cieszył mnie ten fakt. Znów szkoła, a przez jakiś czas, dopóki chłopcy nie będą mieli czasu, nie przyjadą i nie zobaczę Malika. Szkoda, że nie chodzi ze mną do szkoły. Mimo, ze jest 2 lata starszy, to uczęszczałby do 3 klasy liceum, a ja do 1. Jednakże warto marzyć, bo człowiek bez marzeń, nie jest człowiekiem. Dzisiaj był czwartek. Jutro, czyli w piątek impreza, a już w poniedziałek rozpoczęcie liceum. To były ostanie dni wakacji do wykorzystania. Naszykowałam sobie ubrania na jutro, uprzednio sprawdzając pogodę. Ma być ciepło, więc postawię na nieco dłuższe spodenki, może spodnie ¾  i jakąś bluzkę wraz z bluzą. Pewnie będziemy siedzieć do późna, a nocą nie jest już aż tak ciepło. Zrobiłam kolację dla mnie i  dla brata, gdyż rodzice pracowali do późna. Razem zjedliśmy, trochę pogadaliśmy i po obejrzeniu jakiegoś filmu poszłam się wykapać. Do krótkiej kąpieli założyłam piżamę i szybko wskoczyłam pod kołdrę. Zasnęłam. Obudziłam się koło 11:00. Jak na mnie, to trochę późno. Przeciągnęłam się i udałam do łazienki wykonać poranną toaletę. Założyłam pierwsze lepsze ciuchy   zeszłam na dół. Po zrobieniu i zjedzeniu śniadania, zeszli rodzice. Zaparzyłam im kawę oraz herbatę dla siebie. Dla każdego podałam porcję jajecznicy, zostawiając tez jedną dla Davida. Dopijając ciepły napój, wzięłam książkę „Zmierzch” i udałam się na taras za domem. Rozpoczęłam czytanie od 6 rozdziału. Po jakimś czasie usłyszałam Maje.
- Hej Julia, gotowa? – zapytała.
- Cześć, ale na co?? – odpowiedziałam, nie rozumiejąc o co chodzi.
- No, jak to na co. Na ognisko. – rzekła z nutka zdziwienia
- Nie idziesz? – ponownie zapytała brązowooka.
- Oczywiście, ze idę. Zasiedziałam się. Która godzina?? – odrzekłam.
- 16:40, pośpiesz się!!! – powiedziała spoglądając na zegarek, a potem popchnęła mnie w stronę drzwi. Od razu pobiegłam do łazienki, zabierając jeszcze ubrania z mojego pokoju. Szybko się przebrałam, zrobiłam lekki makijaż, a włosy przeczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Kiedy zbiegłam po schodach, wyjęłam z szafki niebieskie trampki i wyszłam. Na zewnątrz czekała na mnie Maja wraz z Lena i Kim, które doszły chwilę temu. We czwórkę udałyśmy się w kierunku lasu, gdzie miało odbyć się ognisko. Na miejscu zastaliśmy resztę. Nikogo nie brakowało, a szczególnie tego, kogo chciałam widzieć. Jak zwykle prezentował się wspaniale. Po przywitaniu się z każdym, razem zasiedliśmy przy ognisku. Przez cały czas śmialiśmy się, wygłupialiśmy. Po prostu bardzo dobrze się bawiliśmy. Nawet nie zauważyłam, kiedy się ściemniło. Rozejrzałam się wokół i zauważyłam, że gdzieś posiało Zayna, Roberta, Harrego i Mateusza. Ciekawa byłam, gdzie są. Chwilę potem ujrzałam ich wychodzących z głąb lasu. Weszli na polanę i ponownie zasiedli na drewnianych belkach przy ognisku. Mateusz i Robert siedli obok Leny i Kim, a Harry przy Marceli. Co dziwne, Mulat zajął miejsce obok mnie i przysunął się bardzo blisko. Nie powiem, ale ucieszyło mnie to, bo wcześniej siedział dalej. Zaczęłam wsłuchiwać się w rozmowę przyjaciół, co jakiś czas wtrącając moje zdanie na dany temat. Dzięki żartom Nialla cały czas się śmieliśmy. Po którymś już z kolei wybuchu niepohamowanego śmiechu, nagle poczułam czyjąś rękę na tali, a potem głos szepcący coś mi na ucho.
- Może się przejdziemy?? – zapytał brunet, lekko uwodzącym głosem. Nie odsuwając się ani trochę, czekał na odpowiedź.
- Do…brze. – odpowiedziałam i razem staliśmy, odchodząc w stronę lasu. Chłopak nadal nie zdejmował swojej dłoni, lecz bardziej mnie do siebie przycisną. Przez moment szliśmy w ciszy, aż nagle Zayn zatrzymał się i odwrócił. Powoli zaczął iść do przodu, a ja cofałam się, aż natrafiłam plecami na drzewo. Brunet był coraz bliżej. Zatrzymał się dopiero kilka centymetrów od mojej twarzy.
- Jesteś śliczna, bardzo. -  powiedział patrząc mi w oczy.
- Na pewno nie – zaprzeczyłam, ale i tak się nieco zarumieniłam.
- Ja uważam co innego. – rzekł. Położył rękę na drzewie tuż obok mej głowy, przy tym bardziej się nachylając. Dopiero teraz poczułam od niego lekką woń alkoholu. To już wiem, dlaczego tak tajemniczo zniknęli.
- Zayn, nie jesteś trzeźwy. Zapewne przez alkohol tak twierdzisz. – powiedziałam. Byłam niemal przekonana, że w innych okolicznościach na pewno nie był by tak blisko mnie.
- Nie piłem dużo. Jestem w pełni świadom co mówię, robię, a w szczególności co zaraz uczynię. – kiedy wypowiedział te słowa, zniżył się jeszcze bardziej, a nasze usta złączyły się. Oszołomiona nie wiedziałam co zrobić, jednak zaczęłam powoli oddawać jego pocałunki. Całował żarliwie z wielką namiętnością. Otworzyłam szerzej usta, dając mu lepsze pole do popisu. Wsunął swój język, pobudzając mój do dalszej zabawy. Po dość długiej chwili oderwaliśmy się od siebie z braku tchu. Kiedy zaczerpnęliśmy powietrze, ponownie mnie pocałował tak samo długo i namiętnie. Wsunął swoja prawa rękę w moje włosy, a druga położył na moim biodrze. Ja zaś złapałam go za kark i przycisnęłam jeszcze bliżej do siebie. Gdyby nie wołania reszty, dalej byśmy się całowali. Odsunęliśmy się od siebie i wróciliśmy do pozostałych. Niektórzy dziwnie się na nas patrzyli, a inni pytali co robiliśmy tak długo. Malik tylko odpowiedział, że byliśmy na spacerze. Oj, każdy taki z nim z nim spacer mógłby się zawsze tak kończyć... Po wybiciu godziny 2:00 nad ranem, postanowiliśmy wracać. Każdy rozstał się w parach. Maja z Piotrkiem, Lena z Mateuszem, Kim z Robertem, Ewelina z Niallem, Marcela z Harrym, no i ja z Zaynem. Między nami panowała cisza, ale nie przeszkadzała nam ona. Chłopak w czasie drogi złapał mnie za rękę i wplótł swoje palce w moje. Po dotarciu do mojego domu, dałam mu soczystego buziaka. Mulat powiedział ”dobranoc” i całując jeszcze przelotnie mnie w usta, odszedł. Byłam bardzo szczęśliwa. Chłopak moich marzeń pocałował mnie. Tylko ciekawe czy czuje coś do mnie więcej, niż przyjaźń. Tego miałam się dowiedzieć już niedługo……..
_________________________________________________________________________________
Piąty rozdział, tak jak obiecałam jest szybko. Następna notka to imagin. Byłabym wdzięczna, gdybyście zostawiali jakieś komentarze pod wpisami. Chcę wiedzieć co sądzicie o moim pisaniu. Z góry BARDZO DZIĘKUJĘ i przepraszam za zaistniałe błędy.
Pozdrowienia :**
*Julia*

Rozdział 4


Następnego dnia zadzwoniła do mnie Marcela z zapytaniem czy nie poszłybyśmy do kina. Zgodziłam się. Powiedziała, że jeszcze pójdzie z nami Ewelina, gdyż pozostali mają swoje plany. Umówiłyśmy się na miejscu o 11:00. była 9:00, więc miałam jeszcze trochę czasu. Nim się odświeżyłam, zjadłam śniadanie wybiła 10:00. Szybko pobiegłam do szafy, by wybrać strój. Założyłam krótkie dżinsowe, lekko poszarpane spodenki, białą bluzkę opadającą na jedno ramię z flagą Wielkiej Brytanii, naszego państwa. Na prawy nadgarstek  wsunęłam  kilka srebrnych bransoletek, a na nogi założyłam czerwone trampki. Zrobiłam sobie lekki makijaż, a włosy związałam w wysokiego kucyka. Zbiegając po schodach załapałam jeszcze torebkę  a do niej portfel wraz z telefonem. Oznajmiłam mamie, że wrócę późno i wyszłam. Niedaleko od mojego domu zauważyłam idących trzech chłopaków. Był to Harry, Zayn i Niall. Przywitałam się z nimi.
- Hej. - powiedziałam i po kolei przytuliłam każdego z nich.
- Cześć - odpowiedzieli.
- Dokąd tak pędzisz??- zapytał Malik. 
- Do kina z przyjaciółkami.- odpowiedziałam
- Będzie tam Ewelina?? - zapytał Horanek z nadzieją. 
- Tak i Marcela.- na ta wieść, blondyn i loczek uśmiechnęli się.
- To może, jak tak się cieszycie to dołączycie do nas? - zapytałam. Na mojej twarzy zagościł serdeczny uśmiech.
- Z wielką przyjemnością, co nie chłopaki?- odpowiedział Mulat zwracając się do mnie, a potem do nich. Oni zaś baaardzo ochoczo kiwnęli głowami na tak. 
- No to w drogę.- rzekłam. i tak oto razem ruszyliśmy w stronę centrum. Na miejscu czekały już dziewczyny, a widząc z kim przyszłam powiększył się ich uśmiech. Po przywitaniu się, postanowiliśmy, że chłopcy wybiorą film i kupią bilety. My w tym czasie poszłyśmy po coś do chrupania. Z opowieści Sylesa i Malika o głodomorstwie Niallera, zaopatrzyłyśmy się większa ilość jedzenia niż zazwyczaj. Film miał się zacząć za 10 min, więc udaliśmy się już na salę. Jak się okazało był to horror "Krwawe walentynki". Nie za bardzo lubiłyśmy takie filmy. Plusem tego było, że chłopcy dal nam "pozwolenie" na przytulanie się. Wydawało mi się, że jednak zrobili to specjalnie  przynajmniej szatyn i blondyn. Zajęliśmy swoje miejsca i już po niedługim czasie zaczął się seans. Ja siedziałam obok bruneta, po mojej prawej stronie Marcela i Harry, a obok Zayna po mojej lewej Niall i Ewelina. Już na początku filmu blondynki tuliły się do chłopaków obok. Starałam się być silna. Zamykałam oczy, zasłaniałam je rękoma  ale i tak trzęsłam się ze strachu. Widząc moje poczynania czekoladowooki lekko zaśmiał się pod nosem. Przy kolejnej krwawej scenie poczułam pociągniecie wylądowałam na kolanach Mulata. Mocno się w niego wtuliłam, a on mnie objął. Czułam się w nich bezpiecznie. Do końca filmu trwaliśmy w takiej pozycji. Tylko co jakiś czas zerkałam na ekran. Po seansie, kiedy zaświeciło się światło każdy zaczął wstawać. Usłyszałam pogwizdy Harrego i Horana. Szybko wstałam z kolan bruneta. 
- Było tak miło, wszystko zepsuliście - rzekł Malik z udawaną złością, zwracając ostanie słowa swej wypowiedzi do chłopców. Potem odwrócił się i uśmiechając się puścił mi oczko. Dziewczyny zaczęły chichotać, a ja zarumieniła się. 
- No to teraz gdzie?? - zapytał Zayn, nadal się na mnie patrząc.
- Może do pizzerii? Głodny jestem. - odpowiedział blondyn, a na potwierdzenie jego słów  głośno zaburczało mu w brzuchu. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. 
- Oj ty mój głodomorku. - rzekła Ewelina   przy tym lekko go szczypiąc w policzek. Ten od razu się zarumienił. 
- Chodźmy już - powiedziała Marcela i ruszyła do wyjścia, a  za nią my. Do dotarciu do pizzerii  zamówiliśmy dwie familijne, dla każdego po coli i sosy. Czekając na zamówienie rozpoczęliśmy rozmowę. nie obyło się bez śmiechu i wygłupów. Kiedy kelnerka przyniosła jedzenie, od razu zabraliśmy się za pałaszowanie. Po uregulowaniu rachunku, chłopaki zaproponowali odprowadzenie nas pod domy. W bardzo dobrej atmosferze zaczęliśmy wracać. Po dość długim czasie na  skrzyżowaniu pożegnaliśmy  się Eweliną i Niallem, który zobowiązał się odprowadzić dziewczynę pod same drzwi. Kilka minut później odłączyła się Marcela, gdyż prawie mijaliśmy jej dom. Ja, Zayn i Harry ruszyliśmy dalej. Na następnej ulicy mieszkałam ja.Na pożegnanie loczek mnie przytulił. Mulat uczynił to samo, a dodatkowo dostałam jeszcze buziaka w policzek. Z uśmiechem na ustach weszłam do domu. była godzina około 19:05. Wykapałam się, zjadłam kolacje i poszłam do swojego pokoju, w celu przeczytania jakiej książki. Niewiele się naczytałam, gdyż po jakieś 40 min dostałam SMS od Zayna. Zaczęliśmy ze sobą pisać. Kiedy spojrzałam na  zegarek przy moim łóżku, zobaczyłam godzinę 3:00 w nocy. "To sobie popisaliśmy" pomyślałam. Napisałam jeszcze do chłopaka dobranoc i udałam się do krainy Morfeusza.....
_________________________________________________________________________________

No to kolejny rozdział  Mam nadzieję, ze ciekawy. Kolejny już niebawem, tylko muszę go przepisać :) Co sądzicie o imaginie??? Jeśli się podoba, będą takich więcej, o każdym członku z zespołu One Direction. Pozdrowienia :*:*:*:*

*Ps. Jeszcze jedna sprawa. Jak by ktoś nie wiedział o co chodzi, to zmieniłam dwa imiona. Paulina na Kim, i Edward na Robert. To tyle.
*Julia*

Rozdział 3


Dziś był już piątek, dzień imprezy u Piotrka. Wstałam wcześnie rano i po zjedzeniu śniadania wzięłam się za sprzątanie pokoju. W trakcie tej czynności zadzwonił mój telefon. Szybko poszłam odebrać. Widząc napis "Zayn <3"  od razu nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Hej - usłyszałam po drugiej stronie, ten cudowny głos.
- Cześć - odpowiedziałam.
- Co porabiasz?
- Sprzątam, a ty??
- Siedzę i się nudzę. Nie przeszkadzam??
- Nie, skąd. Prawie skończyłam.
- To dobrze.
- Nom
- A co robisz dziś wieczorem?? Masz jakieś plany??
- Dzisiaj??
-  Tak.
- Mam, idę na domówkę do kolegi, a co??
- Już nic, szkoda,
- Wiesz, jeśli chcesz możesz Mi towarzyszyć.
- Naprawdę??
- Tak, i jak chcesz możesz też zabrać swoich kumpli - powiedziałam szybko, trochę skrępowana poprzednią propozycją. Ponownie chciałam się z nim spotkać. A Piotrek chyba nie będzie miał mi tego za złe, a gdyby Zayn przyszedłby sam, pewnie krępowałby się. Chociaż? Kto wie.
- Ciekawa propozycja.
- To jak, przyjdziesz?
- Pewnie, wezmę też moich dwóch przyjaciół, ok?? - a jednak. Szkoda, że nie przyjdzie sam. Ale czemu mam teraz wyrzuty, jak sama zaproponowałam, aby przyszedł z kimś??
- Dobrze, impreza rozpoczyna się o 18.00.
- Okej, to przyjdziemy do Ciebie tak około 17.30??
- Spoko, to was zaprowadzę.
- Nom, to jesteśmy umówieni, tak?
- Tak.
- To pa, do 17.30
- Pa.- rozłączył się, a ja miałam ochotę skakać ze szczęścia. Znów go zobaczę. Super!! Od razu zatelefonowałam do Piotrka, uprzedzając go, że przyjdzie ze mną 3 chłopaków. Jak mówiłam, Piotrowi to nie przeszkadzało. Nawet sam chciał mi powiedzieć, abym kogoś zaprosiła. Szybko zakończyłam rozmowę z nim i dokończyłam porządki. Następnie zaczęłam szukać kreacji na wieczór. Kiedy skończyłam wybiła godzina 12.00. Do 17.30 miałam jeszcze 5h. Rodziców nie było w domu, mieli wrócić bardzo późno. Wiec poszłam ugotować obiad tylko dla brata i siebie. Potem udałam się  do łazienki, by się odświeżyć i zacząć odpowiednio szykować do wyjścia. Po długiej kąpieli, umalowaniu, uczesaniu, ubraniu, powoli zeszłam na dół i założyłam buty. 

Oczy
Oczy
Fryzura

Strój
Zostało mi jakieś 10 min do przyjścia chłopców. Nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki i usiadłam w salonie. Chwilę potem usłyszałam dzwonek. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je, a w nich ujrzałam trzech przystojniaków. Zayn wyglądał bosko.

- Cześć. - powiedział Malik i pocałował mnie w policzek.
- Hej  - odpowiedziałam
- Siemka jestem Harry Styles - powiedział i przytulił mnie zielonooki szatyn.
- A ja to Niall Horan - rzekł drugi, niebieskooki blondyn. Również mnie przytulił.
- Julia - przedstawiłam się. Byłam trochę zdziwiona ich tym tuleniem na przywitanie, ale było miło. Tylko znów szkoda, że nie zrobiło to Zayn, ale dał mi buziaka w policzek!! Gdy bliżej się przypatrzyłam nowym, zauważyła, że to ci sami chłopcy, co byli z brunetem w parku. No to Ewelina i Marcela się ucieszą.
- Idziemy?? - zapytał Mulat.
- Tak, tylko założę kurtkę. - odpowiedziałam. Zrobiła to co powiedziałam, zamknęłam dom i razem ruszyliśmy w umówione miejsce. Rozmawiając z Niallem i Harrym dużo się o nich dowiedziałam i stwierdziłam, ze są fajni. Droga, o dziwo minęła bardzo szybko i radośnie. Była pełna wygłupów i śmiechu. Zdążyłam się już z nimi zaprzyjaźnić. Już blisko domu mojego kolegi, było słychać rozbrzmiewającą muzykę. Drzwi otworzył nam sam organizator wraz ze swoją dziewczyną. Maja uśmiechnęła się i puściła oczko, na  mój widok wśród nowych kolegów. Cała ona.
- Witajcie i wchodźcie - rzekł Piotr.
- Hejka - odpowiedzieliśmy razem. Weszliśmy. Od razu podeszła do nas reszta mojej paczki. 
- Dziewczyny, chłopaki poznajcie: Zayn Malik, Harry Styles oraz Niall Horan. - powiedziałam wskazując po kolei na odpowiednich chłopaków. 
- Chłopcy to: Piotr, jego dziewczyna Maja, Kim i jej chłopak Robert, Mateusz z Leną  oraz Ewelina i Marcela. - rzekłam tym razem przedstawiając  moich znajomych. Każdy z nich przywitał się uściskiem ręki z nowymi. Chłopaki "przygarnęli" nowych kolegów i rozmawiali z nimi. Widać, że się zaprzyjaźnili. Bardzo mnie to cieszy. Po północy porobiły się "pary" i każdy siedział w dwójkach. Niall siedział i przytulał się z Eweliną, tak jak Harry z Marcelą. Widząc szczęście malujące się na twarzach dziewczyn, uśmiechnęłam się. Dziewczyny były dla mnie, jak siostry. Dlatego cieszyłam się wraz z nimi. W końcu znalazły sobie kogoś, kto się nimi zainteresował, a po ich zachowaniu mogę stwierdzić, że to coś głębszego. No właśnie, a ja?? Ja znów jestem sama. Co z Zaynem?? Nie wiem, po prostu nie wiem. Nie widziałam go, już od pewnego czasu. Wstała i podeszłam do stolika z jedzeniem. Po nalaniu sobie soku, chciałam się odwrócić, lecz przeszkodziły mi czyjeś ręce oplatające mnie w tali. Przestraszyłam się, ale zaraz usłyszałam ten kojący głos.
- Co tak stoisz tu sam? - zapytał czekoladowooki drażniąc moją szyje, swoim oddechem.
- Tak jakoś, a ty??- odpowiedziałam
- Nie jestem już sam. Właśnie po to do Ciebie przyszedłem. Zatańczysz?? - rzekł. Cały czas mnie obejmował. 
- Pewnie. - odpowiedziałam i odwróciłam się. Dzieliło nas tylko kilka centymetrów. Zawstydzona, szybko napiłam się soku i trochę oddalając od niego odłożyłam szklankę na bok. Zayn, nie przestawał mnie obejmować. Poszliśmy bardziej na środek parkietu i zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki. Akurat leciała wolna piosenka. Delikatnie  rękoma, oplotłam  szyję chłopaka, a on bardziej mnie do siebie przyciągnął. Ponownie byliśmy blisko siebie, niemal stykaliśmy się nosami. Dalej tańcząc oparłam głowę o jego tors. Policzki zapewne miałam całe czerwone. Modliłam się, by brunet tego nie zauważył. Utwór się skończył, jednak my dalej tańczyliśmy, w tym samym rytmie, chociaż kolejna piosenka była o wiele szybsza. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Mulat pocałował mnie w policzek i razem udaliśmy się do stolika, gdzie zebrała się reszta przyjaciół. Impreza trwała do 4.00 rano. Potem kto był w stanie, zebrał się do domu, a nie którzy nocowali. Ja postanowiłam jednak wrócić. Razem ze mną poszli Zayn, Niall i Harry. Chłopcy jeszcze powymieniali się  ze wszystkimi numerami, a ja czekałam już z Malikiem przy wyjściu. Po jakiś 10 min żegnania się loczka i blondyna z Marcelą i Eweliną, wymienia się nr, przytulania razem zaczęliśmy wracać do domów. Styles i Horan mieszkali z Mulatem  Poszli szybciej, zostawiając nas samych. Stwierdzili, że im się spieszy. Między mną a brunetem panowała cisza. Nie wiedziałam, co powiedzieć. W końcu doszliśmy pod mój dom. Odwróciłam się w stronę Malika, podziękowałam mu za miło spędzony wieczór, a na pożegnanie dałam mu buziaka w policzek. 
- Nie ma za co. To ja powinienem podziękować. - odpowiedział. Uśmiechnęłam się. Odwróciłam się ponownie, tym razem w stronę drzwi chcą wejść. Kiedy już je otworzyłam, i powoli zaczęłam wchodzić, poczułam lekkie szarpnięcie i wpadłam w ramiona chłopaka. Mocno mnie przytulił.
- Julio..- powiedział
- Tak?? - zapytałam zaciekawiona
- Wiesz...a już nic. Nie ważne. Dobranoc. Słodkich snów - rzekł znów mnie tuląc. Odwzajemniłam uścisk. Po oderwaniu się, pocałował mnie w policzek  i poszedł. Trochę zdziwiło mnie jego zachowanie. Przez chwilę stałam nieruchomo, ale wołanie Davida wybudziło mnie z szoku. Szybko weszłam do środka. Umyłam się i przebrałam w pidżamę. Nadal zastanawiało mnie co chciał mi powiedzieć, o co mu chodziło. Ale byłam zbyt zmęczona, aby nadal nad tym myśleć, więc ułożyłam się do snu, i zasnęłam....
_________________________________________________________________________________
 Oto następny rozdział. Mam nadzieję, żę was nim nie zanudziłam i nadal będziecie czytam to co piszę. Pozdrawiam i miłego czytania
*Julia* 

Rozdział 2


Kolejnego dnia wstałam z bardzo dobrym humorem. Podśpiewując wykonałam poranną toaletę i zjadłam śniadanie. Dziś, jak na razie nie miałam żadnych planów, więc dla zbicia czasu usiadłam przed komputerem. Zbyt długo się nie nasiedziałam, gdyż po jakiś 20 min.  zawołała mnie mama. Oznajmiła, że przyjeżdża do nas moja siostra, wraz z synami. Nie mieszkali oni daleko, tylko jakieś 4 km od nas, wiec miałam niewiele czasu do wyszykowania. Stella musiała jechać do lekarza z Danielem, a mamuś nie miała czasu, aby zając się drugim dzieckiem. Więc pozostawili Jamesa pod moją opieką. Rodzice, jak Stella i Matt w pełni ufali mi i uważają, że jestem na tyle dorosła, aby zająć się chłopcami. Niedługo potem przyjechali, zostawili starszego i pojechali z powrotem. Po rozebraniu Jamesa z kurtki, dałam mu coś zjeść. Z jakąś 1h pobawił się w domu i wspólnie postanowiliśmy iść na spacer, a potem na plac zabaw do parku. Tak jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy. Po 15 min. spacerku dotarliśmy do placu zabaw, a James od razu ruszył na huśtawki. Powoli zaczęło się ściemniać, dlatego zaczęłam nawoływać siostrzeńca, żebyśmy już wrócili. Jednakże on nie chciał kończyć zabawy. Zaczął uciekać, a ja musiałam go gonić po całym parku. Prawie już go złapałam, a ten nagle skręcił, w wyniku czego niechcący na kogoś wpadłam. Przed upadkiem zamknęłam oczy, jednak nie poczułam żadnego bólu. Jedynie czyjeś męskie ramiona, oplatające mnie w tali. Powoli otwierałam powieki i ujrzałam te cudowne, brązowe oczy, które jak się później okazało należały do chłopaka z wczoraj. Na pewno byłam cała czerwona. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, jednak po chwili przypomniałam sobie o Jamesie. Wyrywając się z jego uścisku, zaczęłam wołać chłopca. Przestraszyłam się, gdyż nigdzie go nie widziałam. Jednak już po niedługiej chwili ujrzałam go, biegnącego w naszą stronę. Uradowana, wzięłam go na ręce i mocno przytuliłam.
- James, co Ci mówiłam?? Masz się mnie słuchać. Teraz idziemy do domu. – powiedziałam trochę karcąc go.
- No, dobrze. I tak się zmęczyłem. – odpowiedział mały. Uśmiechnęłam się do niego, coś sobie uświadamiając. Ten koleś… Odwróciłam się i zobaczyłam, że tajemniczy czarnowłosy nadal tu stoi i uśmiecha się.
- Ja… Przepraszam… i.. dziękuję za uratowanie przed upadkiem. – rzekłam odrobinę jąkając się.
- Nic, nie szkodzi. Ważne, że nic Ci się nie stało, prawda? – zapytał uroczo się uśmiechając. Pierwszy raz usłyszałam jego głos. Również był wspaniały, jak on sam.
- Tak… a tobie, nic nie jest?? – zapytałam zakłopotana.
- Nie, a to kto? – odpowiedział i wskazał dziecko na moich rękach.
- Ten urwis to James, syn mojej starszej siostry. – rzekłam lekko szczypiąc chłopczyka w policzek.
- Ja jestem Zayn, a ty jak masz na imię?? – odezwał się ponownie.
- Julia… - odrzekłam, rumieniąc się.
- Piękne imię, dla pięknej dziewczyny. – rzekł. Jego słowa sprawiły jeszcze większe rumieńce na mojej twarzy.
- Dziękuję. – odrzekłam.
- Może was odprowadzić?? – zapytał.
- Z miłą chęcią. – odpowiedziałam. Razem udaliśmy się do wyjścia. Poznawaliśmy się bardziej, po przez rozmowę w czasie drogi. Co jakiś czas wtrącał się James ze zdaniem „Zakochana para”. Oj ten mały łobuz. Zayn tylko się z tego śmiał, a ja albo próbowałam uciszyć blondyna, lub nie odzywałam się w ogóle. W końcu nadszedł czas rozstania. Brązowooki odprowadził nas pod sam dom.
- Hmmn… to tu mieszkasz, tak? – zapytał chłopak.
- Tak… - odpowiedziałam.
- Wieszto zabawne, bo jakieś dwa, trzy domy dalej jestem u babci na wakacje. Przyjeżdżam tu co rok. – rzekł szczerząc się. Zamurowała mnie. On mieszka niedaleko mnie?? Jest tu co rok?? Jakoś, nigdy go nie zauważyłam. Ale jestem głupia…
- Aha. – tylko tyle mogłam z siebie wydusić.
- Nom, może… dałabyś mi swój nr? – zapytał, jakby trochę nieśmiało??
- Do…brze – odpowiedziałam. Już sama chciałam go o to zapytać, ale nie wiedziałam, czy zechciałby pogłębiać naszą znajomość. Podałam mu ciąg odpowiednich cyfr, a on obiecał napisać. Na pożegnanie dał mi buziaka w policzek i odszedł. Byłam tak szczęśliwa, a Jams ponownie się ze mnie śmiał. Wpadając do domu znów śpiewał „zakochana para!!!”. Rodzina nie wiedziała, o co chodzi, a James dalej śpiewał i śmiał, co sprawiało mu wiele frajdy. Siostra i jej synowie siedzieli jeszcze 2h i wrócili do siebie. Po zjedzeniu kolacji, wykąpałam się i szybko ruszyłam do pokoju. Rzucając się na łóżko, usłyszałam dźwięk przychodzącego sms: 

Na treść tej wiadomości nie mogłam opanować radości. Niby zwykły sms, ale ucieszyła mnie jego treść, a szczególnie nadawca. No bo napisał, jak obiecał!!! 
Odpisałam mu i zapisałam jego numer. Następnie udałam się w objęcia Morfeusza, gdzie wszystkie marzenia, pragnienia spełniają się…
__________________________________________________
Kolejny rozdział za nami. Jeśli wam się podoba, PROSZĘ KOMENTUJCIE. Dzięki temu będę wiedziała, czy dalej pisać, czy sobie odpuścić. BARDZO PROSZĘ!!!! Dziękuję za uwagę i miłego czytania.

Rozdział 1


Dzisiaj wstałam późnym po południem. Po zjedzeniu już obiadu, siadłam przed telewizorem i tak mi zeszło do wieczora. Następnego  dnia umówiłam się z Mają i Eweliną na zakupy, w centrum. Na miejsce zawiózł mnie brat. No właśnie. Mam brata Davida, ma 23 lata i mieszka z nami. Również mam siostrę Stelle, 25 lat. Mężatka  ma dwóch synów: starszy 5 lat to brązowooki blondyn, ma na imię James, a drugi młodszy ma 3 lata niebieskie oczy, jasny blond włosy i imię Daniel.Stella wraz z Mattem i dziećmi mieszkają z dziadkami, rodzicami Matta. Po południu razem z dziewczynami spotkaliśmy się z resztą paczki w Parku. 
-Cześć - przywitałam się z każdą dziewczyną całusem w polik, a z chłopakami przyjacielskim uściskiem, tak samo jak reszta dziewczyn. Te, które były w związku, z którymś z chłopaków witały się nieco inaczej... Po przywitaniu się ruszyliśmy w stronę fontanny. Była ona w samym środku parku. Siedliśmy sobie wokół niej, a nie którzy na ławeczkach obok i rozmawialiśmy. 
- Jak tam wakacje ? - zapytał Mateusz.
- Jakoś leci. Właśnie, macie jakieś plany na przyszły piątek?- odpowiedział Piotr
- Nie - rzekła zgodnie reszta
- No to zapraszam do mnie, robię domówkę. O 18:00 zaczynamy, będziecie? - zapytał
- Pewnie - każdy się z nim zgodził. Następnie porobiły się grupki i każdy gadał na swoje tematy. Piotr i Maja siedzieli razem i robili co każda para, zazwyczaj robi. Robert i Mateusz dyskutowali o czymś zawzięcie, od czasu do czasu zerkając w naszą stronę, a Ja wraz z reszta dziewczyn: Leną, Marcelą, Kim i Eweliną siedziałyśmy na boku fontanny i również rozmawiałyśmy. Tylko, że na kobiece tematy, ciuchy, chłopaki itp. Powoli przestałam ich słuchać i zaczęłam rozglądać się po okolicy. I wtedy ich ujrzałam. Trzech chłopaków. Pierwszy był to błękitnooki blondyn,zaś drugi zielonooki szatyn o bujnych loczkach. Najbardziej spodobał mi się trzeci z nich. Kiedy odwrócił się w moim kierunku mogłam podziwiać jego czekoladowe oczy, które tak bardzo hipnotyzowały. Kruczoczarne włosy, zgrabne usta, które chciałoby się od razu całować i ten piękny uśmiech. Był wysoki, miał trochę ciemniejszą karnację i bardzo dobrze zbudowany. Onieśmielona jego wzrokiem, spuściłam głowę w dół, a moje włosy prawie zakryły całą mą twarz z zaczerwienionymi policzkami. Gdyby nie nagłe ucichnięcie rozmowy Mateusza i Edwarda, i ich powolne skradanie, nadal trwałabym w tym letargu. Ni stąd, ni zowąd, dziewczyny odsunęły się, a ja szybko spojrzałam w górę. Zobaczyłam, jak Mateusz biegnie w moim kierunku próbując mnie wrzucić do środka fontanny. Nie udało mu się to, gdyż szybko go złapałam i przerzuciłam przez ramię, a on bezpiecznie wylądował w wodzie. Ledwo co się wyprostowałam, a ujrzałam Roberta usiłującego uczynić to samo, co poprzednio zielonooki. Mój szybki refleks i sprawność gimnastyczna, pozwoliły na zrobienie szybko gwiazdy w bok i uniknięcia kąpieli w fontannie. W efekcie to chłopcy byli cali mokrzy. Opłacało się te 3 lata gimnastyki. Reszta przyjaciół zaczęła się śmiać. Spojrzałam w stronę nieznajomych, a oni również się śmiali, a chłopak, który spodobał mi się puścił do mnie oczko. Ponownie zaczerwieniłam się. Pewnie byłam tak czerwona, jak burak, bo od razu Lena zaczęła się wypytywać co się stało.
- Julia, co Ci jest?? Jesteś cała czerwona!!! - oznajmiła Lena
- Nic - odburknęłam
- Taa, pewnie spodobał Ci się, któryś z tych kolesi przy drzewie, co nie?? - stwierdziła Marcela.
- Nie wiem o czym mówisz... - rzekłam
- Wiesz, wiesz. Widziałam, jak cały czas patrzysz na nich. Zresztą, sama bym schrupała tego loczka. Mrrrr... - powiedziała Marcela, przy tym uśmiechając się zadziornie do wymienionego chłopaka. 
- No to, który się spodobał naszej Julce?? - zapytała Maja.
- Pewnie ten brunet, w twoim typie, nie? -  powiedziała Ewelina
- A tobie to co, co?? Ten blondyn, nieprawdaż? - odgryzłam się jej. Ewelina od razu "Spaliła buraka".
- A nie mówiłam!!! Już się rumienisz!!  - rzekłam uradowana.
- No dobrze, ale ty tez przyznaj, że lecisz na niego!! - odrzekła blondynka.
- Okej, może troszeczkę - powiedziałam trochę zawstydzona.
- Ha, ha, ha. Juleczka się zakochała!! - zaczął się śmiać Piotr i pokazywał na mnie. 
- Dość, już dość. Dajcie spokój i zmieńcie temat.- powiedziałam nieco zażenowana jego zachowaniem. 
- Ok, chodźmy już. Jest późno  - odpowiedział brunet, uspokajając się.
- Tak- zgodziliśmy się z nim. I tak oto jak powiedział chłopak Mai, ruszyliśmy ku wyjściu. Zanim całkowicie wyszliśmy, ostatni raz odwróciłam się, by spojrzeć na nieznajomego i widziałam jego uśmiech skierowany do mnie. Po powrocie do domu, szybko wykonałam wieczorne czynności i z uśmiechem na twarzy, poszłam spać. Marząc, by znów spotkać tego przystojnego bruneta, chociażby w śnie....          __________________________________________________

Oto rozdział 1.Mam nadzieję, że podoba się, jak tak to bardzo proszę o komentarze. Niedługo pojawi się kolejny rozdział. Z góry przepraszam za błędy i zapraszam do odwiedzania i czytania. 
Pozdrawiam *Julia*

Prolog


Wakacje to czas zabawy, rożnych imprez, spotkań z przyjaciółmi i odpowiednia pora na romans lub poważniejszy związek. Już minął tydzień, jak skończyłam gimnazjum. Wraz z moim najlepszymi kumpelami i kolegami idziemy do tej samej szkoły  do liceum ogólnokształcącego. Mam zamiar być trochę inaczej postrzegana w nowej szkole, a przede wszystkim znaleźć swoją drugą połówkę.  W gimnazjum większy nacisk kładłam na naukę, niż spotkania damsko-męskie. Jednakże teraz będzie inaczej, co nie oznacza, że opuszczę się w nauce. Nasza paczka składa się praktycznie z samych par. Maja szatynka, włosy do pasa, brązowooka, chodzi z Piotrem, brunetem o piwnych oczach. Lena jest brunetką, włosy ma do ramion, a oczy takiego samego koloru co Maja. Chodzi ona z Mateuszem, blondynem o zielonych oczach. Jest jeszcze Kim, która tworzy związek z Robertem. Kim ma kruczoczarne włosy,  trochę dłuższe niż u Leny  i kasztanowe oczy. Jej chłopak to zielonooki rudzielec. Pozostała trójka, w tym ja, nie spotykamy się z nikim. Jak na razie. Marcela i Ewelina to dwie blondynki o pięknych lazurowych oczach. Tylko, że Marcela ma dłuższe, do łopatek włosy, a Ewelina do ramion.  Zaś ja, jestem szatynką o piwnych oczach, a moje włosy są mi za łopatki. Mam na imię Julia, a tutaj będę opisywać nasze dalsze losy....



________________________________________________________________________

Prolog już za nami. Mam nadzieję, że wam się podoba, jeśli tak to komentujcie. W miarę moich możliwości, już niedługo powinien pojawić się tu 1 Rozdział.  Pozdrawiam i zapraszam do czytania :))  
*Julia*