Na zewnątrz panowała
słoneczna pogoda, a w moim sercu istne przeciwieństwo. Smutek, tęsknota. To
właśnie takie uczucia mną kierowały. Minęły już trzy miesiące odkąd nie
widziałam mojego ukochanego. Stęskniłam się za jego twarzą, głosem, dotykiem.
Przebrana w czarne legginsy i, w jeden jego przy duży, jak na mnie ulubiony podkoszulek, siedziałam na kanapie. Owinięta w koc, oglądałam durne seriale.
Bardzo chciałam mieć go przy sobie. Kolejna nudna reklama. Zapatrzona w ekran,
usłyszałam melodie dobiegającą z telefonu. Mało nie łamiąc sobie nóg, rzuciłam
się do szafki na której leżał.
- Cześć kochanie –
rozbrzmiał głos.
- Hej, tęsknię. –
odezwałam się. I tak oto rozpoczął się między nami dialog. Zaczęliśmy sobie
nawzajem opowiadać, co dziś robiliśmy. Nie brakowało nam tematów. Jednak w
końcu musieliśmy skończyć rozmowę. Zapewniając, jak się kochamy, rozłączył się.
Wraz z odłożeniem komórki mój uśmiech
zgasł. Znów sama w ogromnym domu chłopców. Jedynym plusem było to, że już jutro
mój chłopak wraca z trasy koncernowej. Mimo, że powinni wrócić dopiero za
miesiąc. W nieco lepszym humorze ponownie zasiadłam przed telewizorem. Zaczęłam skakać po kanałach, aż pozostawiłam
na jakiś informacjach. Poszłam do kuchni, po coś do zjedzenia, a kiedy wróciłam
zaszokował mnie widok na ekranie. Mój ukochany obejmował dziewczynę i czulę ją
całował!!!!
- Czy Zayn Malik z zespołu
One Direction zdradza swoją dziewczynę [T.I] [T.N]? Co na to [T.I]? Na
dyskotece można było ich zobaczyć namiętnie całujących się. Czyżby Zayn wrócił
do swojej byłej dziewczyny, Perrie? Będziemy was na bieżąco informować. – przemówił reporter. Nie mogłam w to uwierzyć.
Zdradził mnie. Dopiero co dzwonił i mówił, że bardzo mnie kocha, że jestem
jedyną, a tym czasem zabawiał się z inna. To dlatego tak szybko wraca. Chciał
czym prędzej ze mną zerwać. Tylko po co dawał nadzieję i mówił, że kocha??
Bolało i to bardzo. Nie mogłam dłużej zostać w tym domu. Pobiegłam do wspólnej
sypialni i wyciągając z pod łóżka walizkę, zaczęłam wrzucać do niej wszystkie
moje ciuchy. Przebrałam się w coś odpowiedniego i zostawiłam jego koszulkę.
Spakowana, jeszcze raz, ostatni rozejrzałam się po domu i zbierając walizkę
wsiadłam do taksówki. Zawiozłam mnie ona na lotnisko, a stamtąd poleciałam do Polski, mojego ojczystego kraju. Na
miejscu bardzo ciepło przyjęła mnie rodzina. Również cieszyłam się, z tego
spotkania, lecz serce rozerwane na milion kawałeczków, płakało…
***
4 lata później ***
Od tamtego czasu prawie
pozbierałam się. Okazało się, że byłam w ciąży z Malikiem. Urodziłam piękna dziewczynkę,
którą nazwałam Zoey. Teraz miała trzy latka. Bardzo tęskniłam za Zaynem. Dzwonił,
pisał, próbował się ze mną skontaktować, lecz nie miałam siły, aby spojrzeć mu
w oczy, czy z nim porozmawiać. Nawet zmieniłam numer. Jutro z małą miałyśmy
ponownie zamieszkać w Londynie. Postanowiłam spróbować żyć dalej. Mimo, że
mieszka tam brunet, to zapewne i tak się nie spotkamy. Zbyt często wyjeżdża w
trasy. Miałam zamieszkać wraz z moją przyjaciółką. Obiecała mi pomagać z Zoey.
Przez te 4 lata rodzina bardzo mnie wspierała. Wiedzieli kto jest ojcem
dziewczynki, jednak nie nalegali, aby i on o tym wiedział. Nie chciałam od
niego alimentów, ani niczego innego. Choć nadal go kocham, to i tak nie dowie się, że ma dziecko. Pewnie
chciałby je usunąć. Wtulona w moją córeczkę, zasnęłam. Następnego dnia żegnając
się z najbliższymi, wsiadłyśmy na pokład samolotu. Po kilku godzinach
bezpiecznie siedziałyśmy już w naszym nowym mieszkaniu. Razem z nami
przyleciała też Tess. Całkowite rozpakowanie i za klimatyzowanie się zajęło nam
około tygodnia. Na razie szukałam pracy. Nie chciałam cały czas polegać na
pieniądzach od rodziców. Dzisiaj postanowiłam wziąć małą na spacer. Ubrałam ja,
jak i siebie i wyszłyśmy. Zoey nie chciała wsiąść do spacerówki, a pod
warunkiem, że nie będzie wolała nie wzięłyśmy wózka. Już po chwili
spacerowałyśmy po londyńskim parku. Brunetka na chwilę ode mnie odbiegła.
Biegnąc uderzyła w kogoś i upadła. Szybko do niej podbiegłam. Przepraszając
osobę, w którą wpadła wzięłam ją na ręce.
- [T.I]?? To ty??
- Louis?? – kiedy spojrzałam
na mojego rozmówcę, ujrzałam błękitnookiego szatyna. O nie…
- To naprawdę ty!!
Stęskniłem się. – stwierdził z wielkim uśmiechem.
- Mamo, kio to? –
zapytała dziewczynka wskazując na chłopaka.
- Zoey poznaj Louisa
Tomlinsona, mojego znajomego.
- Cześć skarbie –
przywitał się i szeroko uśmiechną do piwnookiej.
- [T.I], mam pytanie.
Czy to dziecko Zayna?? – zapytał, kiedy to mała poszła do piaskownicy, a my na
spokojnie usiedliśmy na ławce.
- Tak, ale nie mów mu.
- Jak, to?? Powinien
wiedzieć. – zdziwił się.
- Ale ja nie chcę. Nie
po tamtym. – przed oczami na moment, pojawił się tamten obraz.
- On tęskni, nadal Cię
kocha. – tłumaczył go. Nie chciałam w to wierzyć.
- Nie broń go. Jeśli by
tak było, nie zdradziłby mnie. – odparłam smętnie.
- To nie tak. Widziałem
całe to zajście. Ona go upiła. Odepchnął ją, ale było za późno. Reporterzy
zrobili już zdjęcia.
- Lou, proszę przestań.
Nie chcę słuchać już wyjaśnień. Jeśli by
mu zależało nie piłby, od razu powiedziałby mi. A nie dzwoni, mówi że kocha, a
potem widzę go w ramionach innej. Cieszę się , ze dał mi tak wspaniałą córkę.
Ale najgorsze jest, że nie mogę przestać go kochać. – mówiłam z łamiącym się głosem. Tomlinson’owi zawsze mogłam o wszystkim
powiedzieć. Był moim najlepszym przyjacielem. O wiele lepiej się poczułam,
mogąc z kimś się podzielić moimi uczuciami.
- Może nie powinnaś o
nim zapominać. Daj mu drugą szansę. – zasugerował.
- Muszę mieć czas do
zastanowienia. – westchnęłam
- Dobrze.
- Zoey, chodź tu. Na
nas już pora. – krzyknęłam do córeczki. Szybko do nas przybiegła.
- Odprowadzę was –
oznajmił niebieskooki.
- Ok, Louhen. –
powiedziałam z lekkim uśmiechem. W trakcie drogi powrotnej dalej rozmawialiśmy,
a brunetka zasnęłam na moich rękach.. Pod naszym domem pożegnałam chłopaka. Kiedy
weszłam do środka, położyłam małą do jej łóżeczka i sama przyszykowałam się do
snu. Kolejnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi. Był to dostawca kwiatów.
Podpisałam odbiór i wstawiłam roślinki do wazonu wodą. Wypadła z nich karteczka.
Podniosłam ją: „Bardzo Cię kocham. Tęsknię. Z całego serca, szczerze
przepraszam… Zayn” Zdziwiłam się. Widocznie Tomo musiał mu powiedzieć, gdzie
mieszkam. Było to do przewidzenia. Następnego dnia, również dostałam przepiękny
bukiet z karteczką, od tego samego nadawcy. Z każdym liścikiem moje serce
wypełniało ciepło i zaczynałam powoli mu wybaczać. Pewnego dnia ponownie
poszłam otworzyć drzwi, jednak nie ujrzałam dostawcy, lecz samego brązowookiego
z największym do tej pory bukietem czerwonych róż – moich ulubionych kwiatów.
- [T.I], proszę wysłuchaj
mnie. Bardzo przepraszam, że musiałaś przeze mnie cierpieć. Wybacz mi. Starałem
i nadal staram się to wszystko naprawić. Bardzo Cię kocham i potrzebuję. Nie mogę ani
na chwilę przestać o Tobie myśleć. Nigdy umyślnie nie skrzywdziłbym Cię. Ona
wszystko ukartowała, upiła mnie. Odrzuciłem ją, ale jak widać za późno. Przez
tą idiotkę straciłem najważniejsze dla mnie osoby. Wiem, że mamy dziecko, które
kocham równie mocno, jak Ciebie. Proszę daj nam drugą szansę i stańmy się
rodziną. Czy ty [T.I] [T.N] uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi
i wyjdziesz za mnie?? - kiedy mnie
ujrzał, z jego ust wyleciał potok słów. Przy ostatnich zdaniach uklęknął na
jedno kolano i wyjął granatowe pudełeczko. Wzruszyłam się. Tak bardzo go
kocham. Brakowało mi go.
- Tak, wyjdę za Ciebie.
Kocham Cię. – mocno go przytuliłam. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Mam
nadzieję, że dobrze podpowiedziało mi serce. Nachylił się i zachłannie wpił w
moje usta. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, podeszła do nas zaspana Zoey.
Przedstawiłam córce, jej tatę i powiedziałam, że od teraz będzie mieszkać
razem. Mała ucieszyła się i oboje nas uścisnęła. Tera mogę powiedzieć, jestem szczęśliwa i mam wspaniałą rodzinę……
_____________________________________________________
Przepraszam,
że tak długo nic nie pisałam. Ostatnio mam blokadę i zero pomysłów na ciąg
dalszy rozdziałów. Ten imagin napisałam już dawno i opublikowałam go teraz,
abyście nie byli aż tak zawiedzeni. Kiedy kolejny rozdział to sama nie wiem.
Postaram się jak, najszybciej. Proszę tez o komentarze. Klawiatura nie
gryzie!!!! Nie trzeba mieć konta, żeby skomentować, można być anonimem. Dla
was to chwila, a dla mnie to wiele znaczy i daje chęć na dalsze pisanie. To
tyle. Do następnej. J
Pozdrowienia
*Julia*