Jestem już z Liam'em od 4 lat. Razem jesteśmy szczęśliwi. W naszym życiu pojawić się miała, jeszcze jedna istotka. Nie wiedziałam, jak mu to powiedzieć. Mimo, że jesteśmy zaręczeni, jeszcze nie rozmawialiśmy o dzieciach. Martwiłam się, że nie jest jeszcze na to gotowy. Ja byłam. Nawet już przyswoiłam myśl o przyszłym macierzyństwie. Jeżeli mnie zostawi, jakoś to będzie. W tedy postaram się je sama wychować, lecz jestem dobrej myśli. Postanowiłam coś dla niego zrobić. Ładnie nakryłam stół w jadalni. Postawiłam na nim dwie świece i bukiet kwiatków po środku. Na kolacje przyrządziłam jego ulubione danie. Ubrałam czarną sukienkę do połowy uda, która świetnie podkreślała moje walory. W łazience porozstawiałam kilkanaście małych, zapachowych świeczek i wróciłam do salonu. Teraz pozostało mi czekać na powrót ukochanego. Już po niedługiej chwili w drzwiach pojawił się Liam. Podszedł do mnie, namiętnie pocałował i mocno przytulił.
- Chodź - powiedziałam, łapiąc chłopaka za rękę. Zaprowadziłam go do stołu.
- Z jakiej to okazji? - zapytał.
- Dowiesz się potem, a teraz siadaj i jedz. - oznajmiłam z nutką tajemniczości. On nic nie odpowiadając usiadł i zaczęliśmy konsumować. Bardzo mu smakowało. Na chwilę zniknęłam, aby nalać ciepłej wody do wanny. Gdy wróciłam, poinformowałam go o jeszcze dwóch niespodziankach. Razem udaliśmy się na górę i skręciliśmy, wchodząc do odpowiedniego pomieszczenia. Szatyn ponownie był zaskoczony. Poprosił, abyśmy razem wzięli relaksującą kąpiel. Zgodziłam się. Kiedy już byliśmy w wodzie, wtuleni w siebie, stwierdziłam, że to najlepsza pora.
- Kochanie, mam coś bardzo ważnego Ci do powiedzenia. - rozpoczęłam z poważnym tonem.
- Zamieniam się w słuchł.
- Byłam dziś rano u lekarza, bo jak pamiętasz źle się ostatnio czułam. Uprzedzę twoje pytanie, nic poważnego mi nie jest. - dodałam, widząc, że chce mi przerwać.
- Jestem w 8 tygodniu ciąży - powiedziałam na jednym wydechu. Nastała cisza. Czekałam na jego reakcje.
- Naprawdę?? - to było jego pierwsze słowo, które przerwało denerwującą ciszę.
- Tak. - odparłam z obawą.
- Jestem bardzo szczęśliwy!!! Zostanę ojcem!! Zawsze chciałem mieć dzieci, z tą jedyną, Dziękuj Ci, że pomagasz urzeczywistnić moje marzenia. Kocham Cię. - rzekł, po czym uścisnął mnie.
- Też Cię kocham. - odrzekłam i lekko go ucałowałam. Brązowooki pogłębił pocałunek. "Kamień spadł mi z serca". Moje objawy nie miały żadnych podstaw. Z jego słowami odeszły. Payne będzie bardzo dobrym ojcem, oboje będziemy świetnymi rodzicami...
Pozdrowienia *Julia*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz