czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 11

Minął kolejny miesiąc. Spojrzałam na kalendarz, 11 luty. To już dwa miesiące. Nie miała z nim żadnego kontaktu. Tylko kilka razy rozmawiałam z pozostałymi chłopcami. To właśnie od nic wiedziałam, że wszystko w porządku z Zaynem. Za jakiś czas ponownie się spotkamy. Z jednej strony bardzo się cieszyłam. Znów ujrzę jego twarz, usłyszę ten kojący głos, ale z drugiej strony bałam się. Przecież, jak ja mu spojrzę w oczy, co dopiero coś powiem?? Nie wiedziałam. Byłam wewnętrznie rozdarta. Minęły kolejne dni. Czwartek, 14 luty. Najwspanialszy dzień dla zakochanych, ale nie dla mnie. Ze smętnym wyrazem twarzy poszłam do szkoły. Wszędzie panowała atmosfera przepełniona miłością. Zazdrościłam tym szczęśliwym parom. Najwidoczniej nie jest mi pisane zaznać szczęścia, tylko cierpienie. Nie wiedziałam, że miało to się już niedługo zmienić... Przekroczyłam próg klasy i usiadłam na swoim stałym miejscu. Było nim krzesło przy oknie, w ławce na końcu klasy. Rozpoczęła się lekcja  a po niej następna i kolejna. W taki oto sposób siedział już na 4 godzinie, którą była niezbyt ciekawa historia. Bez celu  dalej wpatrywałabym  się w okno, gdyby nie głos dyrektora w szkolny m radiowęźle. 
- Panna Swan proszona jest do gabinetu dyrektora. - zdziwiłam się. Niby co ja takiego zrobiłam, ze mam tam teraz iść?? Dłużej już się ni zastanawiając, ruszyłam we wskazane miejsce. Wychodząc czułam na sobie spojrzenia innych. Po kilku minutach doszłam do gabinetu dyrektora. Zapukałam i po otrzymaniu pozwolenia weszłam. Widok jaki zastałam zdziwił mnie.
- Lou?? Co ty tutaj robisz?? - chłopak siedział na krześle dyrektorskim, a prawą dłonią głaskał sztucznego gołębia. 
- Panno Swan, proszę się do dyrektora zwracać z szacunkiem, a w szczególności do starszych od siebie. -  rzekł z poważnym wyrazem twarzy. On i powaga?? Coś mi tu nie pasowało, niby co to za wygłupy?
-Och ta dzisiejsza młodzież. Z każdym następnym rokiem są coraz bardziej nieokrzesani i niekulturalni, prawda Kevin?? - westchnął zwracając się do ptaka.  
- Kevin? Kevin!! Nie zostawiaj mnie!! Odezwij się, Kevin !! - nagle z przerażeniem zaczął histeryzować na brak odpowiedzi ze strony gołębia. Potrząsał nim i próbował go "obudzić".

Dobra, to było dziwne. Akcja ze sztucznym ptakiem to normalka, ale jego pobyt tu? Nie. Postanowiłam po cichu się wycofać. Kiedy złapałam za klakę i odwróciłam się przodem do drzwi, ukazał się mi...
- Harry?? Co ty tu...
- Też Cię miło widzieć. - przerwał mi.  - A księżniczka gdzie się wybiera?? - zapytał, kiedy go prawie wyminęłam. Złapał mnie za ramię.
- Na lekcje. - odparłam
- Nie ma mowy
- Dla...- przerwałam kiedy zapanował ciemność. Styles założył mi coś na głowę. Nic nie widziałam. Sprawnym ruchem przerzucił mnie sobie przez ramię i ruszył. 
- Postaw mnie!!!! Natychmiast!! - Próbowałam jakoś protestować. Krzyczałam, wierzgałam nogami, biłam go pięściami po plecach. Nic nie pomagało. Tylko się zaśmiał, z moich poczynań. Szedł dalej. Przestałam cokolwiek robić. Byłam pozostawiona na jego łasce. Po kilku minutach postawił mnie na ziemi i szybko wepchnął do jakiegoś pomieszczenia. Będąc tam szybko zrzuciłam materiał z głowy, który okazał się być workiem. Rozejrzałam się. Pełno było tu wieszaków z przeróżnymi kreacjami. Pod ścianą stała toaletka, z dużym lustrem i ogromną ilością kosmetyków. Zza ubrań wyszła dziewczyna, bardzo ładna brunetka.
- Witaj, jestem Miley. Chłopcy poprosili mnie, abym Cię ubrała i umalowała. - oznajmiła z przyjaznym uśmiechem. 
- Cześć, Julia - rzekłam i wyciągnęłam rękę.
- Wiem, miło mi. A teraz do rzeczy. - stwierdziła, uścisnęła mą dłoń i od razu wzięła się do roboty. Kazała przebrać się mi w kilka wybranych przez siebie strojów, aż w końcu spodobałam się jej w którymś. Następnie powiedziała, aby usiadła na małym taborecie i zaczęła nakładać make-up. Po paru minutach skończyła.  Akurat w tym momencie ktoś zapukał do drzwi i wszedł. Był to loczek. Na mój widok lekko go zamurowało, ale zaraz się otrząsnął. 
- Zabieram Cię jeszcze w jedno miejsce, ostatnie. - zakomunikował. Podszedł do mnie. Delikatnie, aby ni zepsuć makijażu, zawiązał mi na oczy czarny materiał. Tym razem nie sprzeciwiałam się. Dała mu się poprowadzić. Szliśmy już przez jakiś czas. Denerwowała mnie ta cisza. Miał jakiś powód, dlaczego to wszystko robił, a ja nadal byłam ogromnie ciekawa po co to wszystko. Zabrali mnie z lekcji, wystroili, a teraz gdzieś mnie  prowadzi. "Dlaczego?" Wciąż zadawałam sobie to pytanie. Dopiero teraz dotarła do mnie pewna myśl. Jeżeli jest tu Louis, Harry to pewnie też i reszta. Cieszyłam się, że mogę  ponownie ich zobaczyć, ale ON. Nie dane mi było dalej się zastanawiać. , ponieważ zatrzymaliśmy się, a zielonooki oznajmił, " Już czas". "Czas, ale na co??" zapytałam. Nie odpowiedział mi. Nastała cisza. Zdezorientowana i zaintrygowana zsunęłam przepaskę. Szerzej otworzyłam oczy....
________________________________________________________________________
Upragniony rozdział jest. Przepraszam, ze z takim opóźnieniem  Udało mi się, ze akurat tak na walentynki, i taka sama data. Jeżeli się podobało to komentujcie. Następny rudział możliwe, że już jutro. 13 pojawi się dopiero za tydzień, dokładnie nie wiem kiedy, Jak zauważyliście nie piszę systematycznie tylko, kiedy mam wenę. 
Życzę wszystkiego najlepszego zakochanym parom a tym tak szczególnym dniu.
Pozdrowienia ;**
* Julia*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz