środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 5


Każdego dnia lipca i sierpnia spotykałam się z moimi przyjaciółmi. Bardzo przywiązałam się do nowych znajomych, a szczególnie do jednego. Z radością wyczekiwałam kolejnego spotkania z nim. Coraz częściej patrzyłam na Zayna inaczej, niż na zwykłego kolegę. Do tej pory nie wiedziałam co mi się działo. Uświadomiła mnie Kim. Zauważyła u mnie „objawy” zakochania. Na początku nie mogłam tego sobie przyswoić. Przecież w tak krótkim czasie nie można się zakochać. Prawda?? Tak do tej pory myślałam, ale teraz zmieniam zdanie. Zakochałam się i jestem wniebowzięta. Tylko jest mały problem…. Co on do mnie czuje?? Pewnie nie odwzajemnia moich uczuć. Na razie nic mu nie powiedziałam i na jakiś czas nie zamierzam. Nie chcę niszczyć naszej przyjaźni. I tak pewnie nic z tego by nie wyszło, gdyż już prawie koniec wakacji, a oni wracają. Jutro ma być ognisko, w którym pożegnamy wakacje, jak i chłopaków. Zbytnio nie cieszył mnie ten fakt. Znów szkoła, a przez jakiś czas, dopóki chłopcy nie będą mieli czasu, nie przyjadą i nie zobaczę Malika. Szkoda, że nie chodzi ze mną do szkoły. Mimo, ze jest 2 lata starszy, to uczęszczałby do 3 klasy liceum, a ja do 1. Jednakże warto marzyć, bo człowiek bez marzeń, nie jest człowiekiem. Dzisiaj był czwartek. Jutro, czyli w piątek impreza, a już w poniedziałek rozpoczęcie liceum. To były ostanie dni wakacji do wykorzystania. Naszykowałam sobie ubrania na jutro, uprzednio sprawdzając pogodę. Ma być ciepło, więc postawię na nieco dłuższe spodenki, może spodnie ¾  i jakąś bluzkę wraz z bluzą. Pewnie będziemy siedzieć do późna, a nocą nie jest już aż tak ciepło. Zrobiłam kolację dla mnie i  dla brata, gdyż rodzice pracowali do późna. Razem zjedliśmy, trochę pogadaliśmy i po obejrzeniu jakiegoś filmu poszłam się wykapać. Do krótkiej kąpieli założyłam piżamę i szybko wskoczyłam pod kołdrę. Zasnęłam. Obudziłam się koło 11:00. Jak na mnie, to trochę późno. Przeciągnęłam się i udałam do łazienki wykonać poranną toaletę. Założyłam pierwsze lepsze ciuchy   zeszłam na dół. Po zrobieniu i zjedzeniu śniadania, zeszli rodzice. Zaparzyłam im kawę oraz herbatę dla siebie. Dla każdego podałam porcję jajecznicy, zostawiając tez jedną dla Davida. Dopijając ciepły napój, wzięłam książkę „Zmierzch” i udałam się na taras za domem. Rozpoczęłam czytanie od 6 rozdziału. Po jakimś czasie usłyszałam Maje.
- Hej Julia, gotowa? – zapytała.
- Cześć, ale na co?? – odpowiedziałam, nie rozumiejąc o co chodzi.
- No, jak to na co. Na ognisko. – rzekła z nutka zdziwienia
- Nie idziesz? – ponownie zapytała brązowooka.
- Oczywiście, ze idę. Zasiedziałam się. Która godzina?? – odrzekłam.
- 16:40, pośpiesz się!!! – powiedziała spoglądając na zegarek, a potem popchnęła mnie w stronę drzwi. Od razu pobiegłam do łazienki, zabierając jeszcze ubrania z mojego pokoju. Szybko się przebrałam, zrobiłam lekki makijaż, a włosy przeczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Kiedy zbiegłam po schodach, wyjęłam z szafki niebieskie trampki i wyszłam. Na zewnątrz czekała na mnie Maja wraz z Lena i Kim, które doszły chwilę temu. We czwórkę udałyśmy się w kierunku lasu, gdzie miało odbyć się ognisko. Na miejscu zastaliśmy resztę. Nikogo nie brakowało, a szczególnie tego, kogo chciałam widzieć. Jak zwykle prezentował się wspaniale. Po przywitaniu się z każdym, razem zasiedliśmy przy ognisku. Przez cały czas śmialiśmy się, wygłupialiśmy. Po prostu bardzo dobrze się bawiliśmy. Nawet nie zauważyłam, kiedy się ściemniło. Rozejrzałam się wokół i zauważyłam, że gdzieś posiało Zayna, Roberta, Harrego i Mateusza. Ciekawa byłam, gdzie są. Chwilę potem ujrzałam ich wychodzących z głąb lasu. Weszli na polanę i ponownie zasiedli na drewnianych belkach przy ognisku. Mateusz i Robert siedli obok Leny i Kim, a Harry przy Marceli. Co dziwne, Mulat zajął miejsce obok mnie i przysunął się bardzo blisko. Nie powiem, ale ucieszyło mnie to, bo wcześniej siedział dalej. Zaczęłam wsłuchiwać się w rozmowę przyjaciół, co jakiś czas wtrącając moje zdanie na dany temat. Dzięki żartom Nialla cały czas się śmieliśmy. Po którymś już z kolei wybuchu niepohamowanego śmiechu, nagle poczułam czyjąś rękę na tali, a potem głos szepcący coś mi na ucho.
- Może się przejdziemy?? – zapytał brunet, lekko uwodzącym głosem. Nie odsuwając się ani trochę, czekał na odpowiedź.
- Do…brze. – odpowiedziałam i razem staliśmy, odchodząc w stronę lasu. Chłopak nadal nie zdejmował swojej dłoni, lecz bardziej mnie do siebie przycisną. Przez moment szliśmy w ciszy, aż nagle Zayn zatrzymał się i odwrócił. Powoli zaczął iść do przodu, a ja cofałam się, aż natrafiłam plecami na drzewo. Brunet był coraz bliżej. Zatrzymał się dopiero kilka centymetrów od mojej twarzy.
- Jesteś śliczna, bardzo. -  powiedział patrząc mi w oczy.
- Na pewno nie – zaprzeczyłam, ale i tak się nieco zarumieniłam.
- Ja uważam co innego. – rzekł. Położył rękę na drzewie tuż obok mej głowy, przy tym bardziej się nachylając. Dopiero teraz poczułam od niego lekką woń alkoholu. To już wiem, dlaczego tak tajemniczo zniknęli.
- Zayn, nie jesteś trzeźwy. Zapewne przez alkohol tak twierdzisz. – powiedziałam. Byłam niemal przekonana, że w innych okolicznościach na pewno nie był by tak blisko mnie.
- Nie piłem dużo. Jestem w pełni świadom co mówię, robię, a w szczególności co zaraz uczynię. – kiedy wypowiedział te słowa, zniżył się jeszcze bardziej, a nasze usta złączyły się. Oszołomiona nie wiedziałam co zrobić, jednak zaczęłam powoli oddawać jego pocałunki. Całował żarliwie z wielką namiętnością. Otworzyłam szerzej usta, dając mu lepsze pole do popisu. Wsunął swój język, pobudzając mój do dalszej zabawy. Po dość długiej chwili oderwaliśmy się od siebie z braku tchu. Kiedy zaczerpnęliśmy powietrze, ponownie mnie pocałował tak samo długo i namiętnie. Wsunął swoja prawa rękę w moje włosy, a druga położył na moim biodrze. Ja zaś złapałam go za kark i przycisnęłam jeszcze bliżej do siebie. Gdyby nie wołania reszty, dalej byśmy się całowali. Odsunęliśmy się od siebie i wróciliśmy do pozostałych. Niektórzy dziwnie się na nas patrzyli, a inni pytali co robiliśmy tak długo. Malik tylko odpowiedział, że byliśmy na spacerze. Oj, każdy taki z nim z nim spacer mógłby się zawsze tak kończyć... Po wybiciu godziny 2:00 nad ranem, postanowiliśmy wracać. Każdy rozstał się w parach. Maja z Piotrkiem, Lena z Mateuszem, Kim z Robertem, Ewelina z Niallem, Marcela z Harrym, no i ja z Zaynem. Między nami panowała cisza, ale nie przeszkadzała nam ona. Chłopak w czasie drogi złapał mnie za rękę i wplótł swoje palce w moje. Po dotarciu do mojego domu, dałam mu soczystego buziaka. Mulat powiedział ”dobranoc” i całując jeszcze przelotnie mnie w usta, odszedł. Byłam bardzo szczęśliwa. Chłopak moich marzeń pocałował mnie. Tylko ciekawe czy czuje coś do mnie więcej, niż przyjaźń. Tego miałam się dowiedzieć już niedługo……..
_________________________________________________________________________________
Piąty rozdział, tak jak obiecałam jest szybko. Następna notka to imagin. Byłabym wdzięczna, gdybyście zostawiali jakieś komentarze pod wpisami. Chcę wiedzieć co sądzicie o moim pisaniu. Z góry BARDZO DZIĘKUJĘ i przepraszam za zaistniałe błędy.
Pozdrowienia :**
*Julia*

1 komentarz:

  1. Cześć!
    Jestem tu pierwszy raz ale nie mogę się uwolnić ze szpon twoich wciągających opowiadań i nie wiem przez co,czy dlatego że jest o Julii(też mam tak na imię)czy dlatego że jest o Zaynie(moim ulubieńcu),tak czy inaczej piszesz wspaniale i mam nadzieję na dalsze części
    *Julka*

    OdpowiedzUsuń