Każdego dnia lipca i
sierpnia spotykałam się z moimi przyjaciółmi. Bardzo przywiązałam się do nowych
znajomych, a szczególnie do jednego. Z radością wyczekiwałam kolejnego
spotkania z nim. Coraz częściej patrzyłam na Zayna inaczej, niż na zwykłego
kolegę. Do tej pory nie wiedziałam co mi się działo. Uświadomiła mnie Kim.
Zauważyła u mnie „objawy” zakochania. Na początku nie mogłam tego sobie
przyswoić. Przecież w tak krótkim czasie nie można się zakochać. Prawda?? Tak
do tej pory myślałam, ale teraz zmieniam zdanie. Zakochałam się i jestem
wniebowzięta. Tylko jest mały problem…. Co on do mnie czuje?? Pewnie nie
odwzajemnia moich uczuć. Na razie nic mu nie powiedziałam i na jakiś czas nie
zamierzam. Nie chcę niszczyć naszej przyjaźni. I tak pewnie nic z tego by nie
wyszło, gdyż już prawie koniec wakacji, a oni wracają. Jutro ma być ognisko, w
którym pożegnamy wakacje, jak i chłopaków. Zbytnio nie cieszył mnie ten fakt.
Znów szkoła, a przez jakiś czas, dopóki chłopcy nie będą mieli czasu, nie
przyjadą i nie zobaczę Malika. Szkoda, że nie chodzi ze mną do szkoły. Mimo, ze
jest 2 lata starszy, to uczęszczałby do 3 klasy liceum, a ja do 1. Jednakże
warto marzyć, bo człowiek bez marzeń, nie jest człowiekiem. Dzisiaj był
czwartek. Jutro, czyli w piątek impreza, a już w poniedziałek rozpoczęcie
liceum. To były ostanie dni wakacji do wykorzystania. Naszykowałam sobie
ubrania na jutro, uprzednio sprawdzając pogodę. Ma być ciepło, więc postawię na
nieco dłuższe spodenki, może spodnie ¾ i jakąś bluzkę wraz z bluzą.
Pewnie będziemy siedzieć do późna, a nocą nie jest już aż tak ciepło. Zrobiłam
kolację dla mnie i dla brata, gdyż rodzice
pracowali do późna. Razem zjedliśmy, trochę pogadaliśmy i po obejrzeniu
jakiegoś filmu poszłam się wykapać. Do krótkiej kąpieli założyłam piżamę i
szybko wskoczyłam pod kołdrę. Zasnęłam. Obudziłam się koło 11:00. Jak na mnie,
to trochę późno. Przeciągnęłam się i udałam do łazienki wykonać poranną
toaletę. Założyłam pierwsze lepsze ciuchy i zeszłam na dół. Po
zrobieniu i zjedzeniu śniadania, zeszli rodzice. Zaparzyłam im kawę oraz
herbatę dla siebie. Dla każdego podałam porcję jajecznicy, zostawiając tez
jedną dla Davida. Dopijając ciepły napój, wzięłam książkę „Zmierzch” i udałam
się na taras za domem. Rozpoczęłam czytanie od 6 rozdziału. Po jakimś czasie
usłyszałam Maje.
- Hej Julia, gotowa? –
zapytała.
- Cześć, ale na co?? –
odpowiedziałam, nie rozumiejąc o co chodzi.
- No, jak to na co. Na
ognisko. – rzekła z nutka zdziwienia
- Nie idziesz? –
ponownie zapytała brązowooka.
- Oczywiście, ze idę.
Zasiedziałam się. Która godzina?? – odrzekłam.
- 16:40, pośpiesz się!!!
– powiedziała spoglądając na zegarek, a potem popchnęła mnie w stronę drzwi. Od
razu pobiegłam do łazienki, zabierając jeszcze ubrania z mojego pokoju. Szybko
się przebrałam, zrobiłam lekki makijaż, a włosy przeczesałam i zostawiłam
rozpuszczone. Kiedy zbiegłam po schodach, wyjęłam z szafki niebieskie trampki i
wyszłam. Na zewnątrz czekała na mnie Maja wraz z Lena i Kim, które doszły
chwilę temu. We czwórkę udałyśmy się w kierunku lasu, gdzie miało odbyć się
ognisko. Na miejscu zastaliśmy resztę. Nikogo nie brakowało, a szczególnie
tego, kogo chciałam widzieć. Jak zwykle prezentował się wspaniale. Po
przywitaniu się z każdym, razem zasiedliśmy przy ognisku. Przez cały czas
śmialiśmy się, wygłupialiśmy. Po prostu bardzo dobrze się bawiliśmy. Nawet nie
zauważyłam, kiedy się ściemniło. Rozejrzałam się wokół i zauważyłam, że gdzieś
posiało Zayna, Roberta, Harrego i Mateusza. Ciekawa byłam, gdzie są. Chwilę
potem ujrzałam ich wychodzących z głąb lasu. Weszli na polanę i ponownie
zasiedli na drewnianych belkach przy ognisku. Mateusz i Robert siedli obok Leny
i Kim, a Harry przy Marceli. Co dziwne, Mulat zajął miejsce obok mnie i
przysunął się bardzo blisko. Nie powiem, ale ucieszyło mnie to, bo wcześniej
siedział dalej. Zaczęłam wsłuchiwać się w rozmowę przyjaciół, co jakiś czas
wtrącając moje zdanie na dany temat. Dzięki żartom Nialla cały czas się
śmieliśmy. Po którymś już z kolei wybuchu niepohamowanego śmiechu, nagle
poczułam czyjąś rękę na tali, a potem głos szepcący coś mi na ucho.
- Może się przejdziemy??
– zapytał brunet, lekko uwodzącym głosem. Nie odsuwając się ani trochę, czekał
na odpowiedź.
- Do…brze. –
odpowiedziałam i razem staliśmy, odchodząc w stronę lasu. Chłopak nadal nie
zdejmował swojej dłoni, lecz bardziej mnie do siebie przycisną. Przez moment
szliśmy w ciszy, aż nagle Zayn zatrzymał się i odwrócił. Powoli zaczął iść do
przodu, a ja cofałam się, aż natrafiłam plecami na drzewo. Brunet był coraz
bliżej. Zatrzymał się dopiero kilka centymetrów od mojej twarzy.
- Jesteś śliczna,
bardzo. - powiedział patrząc
mi w oczy.
- Na pewno nie –
zaprzeczyłam, ale i tak się nieco zarumieniłam.
- Ja uważam co innego. –
rzekł. Położył rękę na drzewie tuż obok mej głowy, przy tym bardziej się
nachylając. Dopiero teraz poczułam od niego lekką woń alkoholu. To już wiem,
dlaczego tak tajemniczo zniknęli.
- Zayn, nie jesteś
trzeźwy. Zapewne przez alkohol tak twierdzisz. – powiedziałam. Byłam
niemal przekonana, że w innych okolicznościach na pewno nie był by tak blisko
mnie.
- Nie piłem dużo. Jestem
w pełni świadom co mówię, robię, a w szczególności co zaraz uczynię. – kiedy
wypowiedział te słowa, zniżył się jeszcze bardziej, a nasze usta złączyły się.
Oszołomiona nie wiedziałam co zrobić, jednak zaczęłam powoli oddawać jego
pocałunki. Całował żarliwie z wielką namiętnością. Otworzyłam szerzej usta,
dając mu lepsze pole do popisu. Wsunął swój język, pobudzając mój do dalszej
zabawy. Po dość długiej chwili oderwaliśmy się od siebie z braku tchu. Kiedy
zaczerpnęliśmy powietrze, ponownie mnie pocałował tak samo długo i namiętnie.
Wsunął swoja prawa rękę w moje włosy, a druga położył na moim biodrze. Ja zaś
złapałam go za kark i przycisnęłam jeszcze bliżej do siebie. Gdyby nie wołania
reszty, dalej byśmy się całowali. Odsunęliśmy się od siebie i wróciliśmy do
pozostałych. Niektórzy dziwnie się na nas patrzyli, a inni pytali co robiliśmy
tak długo. Malik tylko odpowiedział, że byliśmy na spacerze. Oj, każdy taki z
nim z nim spacer mógłby się zawsze tak kończyć... Po wybiciu godziny 2:00 nad
ranem, postanowiliśmy wracać. Każdy rozstał się w parach. Maja z Piotrkiem,
Lena z Mateuszem, Kim z Robertem, Ewelina z Niallem, Marcela z Harrym, no i ja
z Zaynem. Między nami panowała cisza, ale nie przeszkadzała nam ona. Chłopak w
czasie drogi złapał mnie za rękę i wplótł swoje palce w moje. Po dotarciu do
mojego domu, dałam mu soczystego buziaka. Mulat powiedział ”dobranoc” i całując
jeszcze przelotnie mnie w usta, odszedł. Byłam bardzo szczęśliwa. Chłopak moich
marzeń pocałował mnie. Tylko ciekawe czy czuje coś do mnie więcej, niż
przyjaźń. Tego miałam się dowiedzieć już niedługo……..
Piąty rozdział, tak jak obiecałam
jest szybko. Następna notka to imagin. Byłabym wdzięczna, gdybyście zostawiali
jakieś komentarze pod wpisami. Chcę wiedzieć co sądzicie o moim pisaniu. Z góry
BARDZO DZIĘKUJĘ i przepraszam za zaistniałe błędy.
Pozdrowienia :**
*Julia*
Cześć!
OdpowiedzUsuńJestem tu pierwszy raz ale nie mogę się uwolnić ze szpon twoich wciągających opowiadań i nie wiem przez co,czy dlatego że jest o Julii(też mam tak na imię)czy dlatego że jest o Zaynie(moim ulubieńcu),tak czy inaczej piszesz wspaniale i mam nadzieję na dalsze części
*Julka*