środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 7

- Zayn??? - powiedziałam dość  głośno i wyraźnie. na moje słowo wymieniony spojrzał w moja stronę, a wraz z nim reszta.  Nie mogłam uwierzyć. To naprawdę on?? Po chwili poczułam mocny uściski, a potem kolejny.
- Julia!! - krzyknął Niall. Pocałował mnie w policzek i mocno przytulił. Drugim, który uczynił to samo był Harry.
- To jest Julia - przedstawił mnie Hazza. 
- Jestem Liam Payne - powiedział i uścisnął mą dłoń. Był to wysoki,  bardzo krótko ścięty szatynem o brązowych oczach. 
- A ja to  Louis Tomlinson. Mów mi Lou. - rzekł drugi, po czym tuląc mnie, podniósł i zaczął kręcić wokół własnej osi. 
- Cześć, miło was poznać - odparłam kiedy mnie postawił. Lou tak, jak pozostali był wysoki, miał lazurowe oczy i włosy kolory ciemnego brązu. Wydawał się starszy od nich.
- Hej Zayn - rzekłam zwracając się do bruneta. 
- Cześć - wymamrotał niemal od niechcenia. Co go ugryzło?? Przecież nic mu nie zrobiłam. 
- Co wy tu robicie, nie w szkole?? - zapytałam
- W szkole, nie widać?? - odrzekł Styles, uśmiechając się.
- No tak. - wymamrotałam z lekkim wstydem.  Zarumieniłam się.
- Prostując, niedawno się przeprowadziliśmy i zamierzamy chodzić tutaj do liceum.  - wyjaśnił Liam.
- Naprawdę?? - powiedziałam z wielkim entuzjazmem. 
- Pewnie. - odpowiedział Nialler
- Ale dopiero co wyjechaliście. - wypaliłam. Od razu się za to skarciłam.
- Tak, ale wróciliśmy. Za bardzo się za wami stęskniliśmy. - oświadczył loczek i przyjacielsko przerzucił swoje ramię przez moją szyję.
- Do których klas?? - z moich ust padło kolejne pytanie.
- Liam, Niall, Zayn do 3a, a Harold do 2d. - powiedział Tomilnson, 
-  A ty Louis ?? - spytałam niebieskookiego.
- Ja?? Skończyłem szkołę, jestem rok starszy od nich - wskazał na blondyna, bruneta i szatyna. Lekko się zaśmiał.
- Aha. - tylko tyle mogłam z siebie wydusić. Nadal byłam w szoku  że ich tu spotkałam.
- Pewnie wiesz co i jak, więc może nas oprowadzisz?? - zasugerował Li (Liam).
- Oczywiście. - odparłam i zaczęliśmy iść. Przez całą przerwę mówiłam im, gdzie się co znajduję. Na koniec zaprowadziłam ich do odpowiednich klas,  następnie sama udając się do swojej sali. Przyjaciółki pytały mnie co robiłam całą przerwę.  Opowiedziałam im kogo spotkałam. Ewelina i Marcela bardzo się cieszyły, niemal skakały ze szczęścia. Nie mogły się już doczekać z kiedy do nich pójdą. Każdą następną przerwę spędziliśmy z chłopcami. Umówiliśmy się na spotkanie w parku, aby lepiej poznać Liama i Louisa. Cała piątka mieszka teraz w domu babci Malika. Zaś ona przeprowadziła się do rodziców Mulata, żeby się nią lepiej zajęli na stare lata. Byłam ogromnie szczęśliwa. Teraz będę Go codziennie widywała. W mojej głowie kłębiła się nadzieja na związek z czekoladowookim. Specjalnie dla niego ubrałam się ładnie, lecz wyszło na to, że nie potrzebnie. Przez całe spotkanie tylko raz, przelotnie na mnie spojrzał, odezwał się wymuszonym "Cześć". Nawet kilkukrotnie zignorował. Bolało i to bardzo. Było mi bardzo smutno i przykro. Jego zachowanie powtórzyło się w szkole. Przez ostatnie dwa tygodnie nie mogłam już tego wytrzymać. Postanowiłam, ze przy najbliższej okazji, porozmawiam z nim. Dzisiejszego dnia, kiedy żegnałam się z przyjaciółmi w bramie szkolnej, przypomniałam sobie o zostawionym po W-F telefonie w szafce. Przeprosiłam ich i powróciłam do budynku. Gdy miałam już w ręce komórkę, chciałam wracać. Robiąc krok w naprzód usłyszałam czyjś damski chichot i głos Zayna??? To na pewno był On. Wszędzie rozpoznałabym ten cudowny głos. Zaciekawiona wychyliłam głowę zza ściany i zobaczyłam dwie osoby. Była to jakaś blondynka i brunet. Nie myliłam się. Chłopak obejmował ją w pasie, a ta swoje ręce miała zawieszone na jego szyi. po chwili odezwała się.
- Co z tymi dziewczynami, które się wokół Ciebie kręcą??
- One?? To ZWYKŁE koleżanki - odpowiedział dając nacisk na słowo "zwykłe". Zaczął wodzić nosem po jej szyi. 
- Żadna dla Ciebie nie znaczy więcej, niż tylko przyjaciółka?? - dalej pytała. Zaśmiała się przez pieszczotę.
- Tak....Nie liczą się dla mnie - rzekł i namiętnie ją pocałował.  Nie dowierzałam własnym uszom. Moje oczy zaszkliły się i po chwili po policzkach zaczęły spływać słone łzy. Po powoli wycofałam się, a kiedy byłam w bezpiecznej odległości pędem rzuciłam się do wyjścia. Pobiegłam w kierunku domu. Mimo, że łzy zasłaniały mi widoczność, bezpiecznie dotarłam do celu. Po wejściu do mojego pokoju zamknęłam go na klucz. Padłam na łóżko. Zaczęłam bardziej szlochać. Chciałam zapaść się pod ziemię, zniknąć, odejść jak najdalej stąd. Jego słowa, a potem ten pocałunek doszczętnie rozerwały moje złamane serce. Czyli, jednak NIC do mnie nie czuję, nie jestem dla niego ważna. Zraniło to mnie. Wtuliłam się w poduszkę i zmęczona płaczem usnęłam.....
________________________________________________________________________

Podoba się?? Jeżeli tak czekam na odpowiedź w komentarzach.  Jeżeli pod tym postem pojawi się przynajmniej 3 komentarze, to możliwe, że już jutro, najpóźniej po jutrze napiszę rozdział 8. To już zależy od was. Pozdrowienia :)
*Julia*
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz